W 23. rocznicę śmierci s. Urszuli Napierskiej CMN w kościele pw. św. Jadwigi Śląskiej w Gdańsku-Nowym Porcie celebrowano liturgię w intencji jej rychłej beatyfikacji. Niedzielnej Eucharystii 3 listopada przewodniczył ks. Łukasz Białk, postulator procesu beatyfikacyjnego s. Napierskiej na etapie diecezjalnym.
We Mszy św. uczestniczyły siostry niepokalanki i siostry pasterki, przyjaciele, sąsiedzi z bliku tzw. falowca w Nowym Porcie i parafianie. Zabytkowy kościół, w którym posługiwał przed II wojną światową bł. ks. Marian Górecki, męczennik, zamordowany w KL Stutthof, wypełnił się po brzegi wiernymi.
Słowo Boże wygłosił o. Paweł Warchoł OFM Conv., mariolog. Franciszkanin mówił o teologii życia siostry Judyty od Miłości Bożej, bo takie imię przyjęła w zakonie s. Urszula Napierska. - Spośród wielu pobożnych dusz, które Bóg podarował ludzkości, warto przywołać Urszulę Napierską, pokorną i prostą siostrę ze Zgromadzenia Córek Maryi Niepokalanej. Jej życie przypomina drogę krzyżową Jezusa, bo poddając się cierpieniom, których życie jej nie skąpiło, pragnęła wypełnić wolę Bożą i nieść pociechę osobom, które Bóg postawił na drodze jej życia - mówił zakonnik.
- Życie siostry Urszuli Napierskiej od początku aż po jej śmierć naznaczone było krzyżem, znakiem rozpoznawczym jej misji, który jej nigdy nie opuszczał. Cierpień doświadczała już w dzieciństwie. Gdy miała siedem lat, doznała okrucieństwa II wojny światowej, w czasie której straciła ojca i rodzeństwo za wyjątkiem chorej matki, która po przygotowaniu jej do Pierwszej Komunii Świętej, odeszła do wieczności. Urszula została sama - dodał.
Kaznodzieja przypomniał tez o misji s. Urszuli, jaką było pocieszenie innych ludzi. - Otwarta na Boga, spotykała ludzi, którzy potrzebowali jej pomocy. Potrafiła nie tylko ich słuchać, ale po Bożemu doradzać i wspierać ich modlitwą. Była dla wielu prawdziwą siostrą duchową, oddaną bez reszty dziełu, które odczytała jako swą misję. Jej mieszkanie było miejscem stykania się z różnoraką biedą duchową i materialną, natomiast spotkania ze świeckimi wyostrzyły jej zapobiegliwość wobec potrzebujących i ukazały potrzebę miłosierdzia. Chociaż nie studiowała teologii, Boga poznawała poprzez modlitwę i w wewnętrznych olśnieniach. Wynikało to z otrzymanych od Niego darów duchowych - mówił o. Paweł Warchoł.
Ważne miejsce w życiu s. Urszuli zajmowała też modlitwa za kapłanów. - Modlitwą otaczała nie tylko świeckich, ale kapłanów, którzy do niej przychodzili i odnajdywali w jej słowach i przykładzie życia to, czego potrzebowali. Nie brakowało szczególnie tych, którzy przeżywali swoje dramaty, aby otrzymać słowa pocieszenia i doświadczyć wymodlonych przez nią łask. W ich intencji, podobnie jak czyniło to wiele pobożnych dusz, postanowiła się za nich ofiarować, oddając im najlepszą cząstkę swego cierpienia. W codziennych sytuacjach, jak Chrystus, chciała miłować i służyć innym. We wszystkich chwilach życia oddawała się z zapałem misji mozolnie odczytywanej w wierze - dodał.
- Będąc darem dla innych, jak najpełniej realizowała swoje powołanie. Nie czuła się ich dobrodziejką, ale była równa z innymi. Jej miłość była praktyczna i nie sprowadzała się do patetycznych sformułowań. Była daleka od zachowywania wszystkiego według kryterium prawa, albowiem motorem jej oceny pozostawało zawsze serce. Ono pozwalało jej reagować na przejawy ludzkiej nędzy: było wrażliwe i odpowiednio formowane. Żyjąc z wiary, nie stawiała oporu działaniu Bożemu. Krzepiła się i umacniała słowami wziętymi z Biblii i ze słowami, które słyszała. Uczestniczyła we Mszy świętej tak pobożnie i adorowała Pana Jezusa pobożnie, świadoma tego, że Bóg jest, Nie ma chwili, w której Go nie ma - zakończył kaznodzieja.
Ksiądz Łukasz Białk poinformował o postępach w procesie. - W tej chwili czekamy na nihil obstat z Watykanu. Zachęcam wszystkich do zabrania do domów obrazków z siostrą Urszulą i książeczek o niej. Niech jej wizerunek będzie w naszych domach. Zachęcam też do modlitwy w intencji naszego procesu - mówił kapłan.