Około 30 par małżeńskich spotkało się w sobotę 30 listopada w parafii pw. św. Kazimierza Królewicza na gdańskiej Zaspie na… randce. Kilkugodzinne warsztaty poprowadzili Marlena Bessman-Paliwoda i Łukasz Paliwoda prowadzący Fundację „Czuły Dom”.
Randkę Pełną Życia – bo pod taką nazwą odbyło się to spotkanie – zorganizowali Marta i Stanisław Jędrzejewscy, którzy działają pod szyldem: Ludzie Pełni Życia. Są małżeństwem z 12-letnim stażem i rodzicami trójki dzieci.
Sobotnią randkę, przypadającą na święto św. Andrzeja Apostoła, rozpoczęła celebracja Eucharystii w zaspiańskim kościele. W homilii ks. Jan Uchwat, proboszcz miejsca, zwrócił uwagę na to, że dla człowieka wierzącego punktem odniesienia jest krzyż. – Wasze powołanie małżeńskie, wasze szczęście ma wpisane w sobie krzyż. To jest naturalne, bo każde powołanie – kapłańskie czy małżeńskie – ma wpisany krzyż, bo to jest powołanie, które jest od Boga, od Chrystusa. A Chrystus jest wpisany w krzyż – ukrzyżowany i zmartwychwstały. Już sam czerwony kolor liturgiczny pięknie harmonizuje z tym całym waszym dniem, który dotyczy miłości małżeńskiej. Sam naturalny kolor czerwony jest kolorem miłości, kolorem krwi, poświęcenia, oddania się sobie. To bardzo pięknie współgra z waszym powołaniem – mówił duszpasterz. – Sakrament jest pieczęcią, która daje pewność, że nie pomyliliśmy się – to nie jest zbieg okoliczności i różnych innych sytuacji, tylko rzeczywiście od Boga jest to powołanie. Więc wy, małżonkowie, żyjecie powołaniem, które jest od Boga. Tak właśnie w Kościele rozumiemy małżeństwo – podkreślił ks. Uchwat.
Kaznodzieja zaznaczył również, że ważne jest dawanie świadectwa o miłości małżeńskiej. – Nie trzeba wiele. Wystarczy to, że inni wokół was widzą, że wy jesteście małżeństwem i, tak jak teraz, siedzicie razem, przytulacie się, trzymacie się za rękę… Do tego jeszcze takie codzienne, zwyczajne sprawy: lubicie się, kłócicie się, godzicie się – i to wszystko razem pracuje. Jesteście małżeństwem. To jest świadectwo dla wielu bardzo potrzebne – powiedział kapłan. W trakcie Eucharystii nastąpiło odnowienie przysięgi małżeńskiej uczestników wydarzenia.
Po Mszy św. rozpoczęła się warsztatowa część randki, którą poprowadzili małżonkowie Marlena i Łukasz z Czułego Domu. Ona – logoterapeutka, głównodowodząca w fundacji, koordynuje projekty warsztatów „Jaką żoną jestem?” i „Twórcza Żona”. On – przedsiębiorca i ewangelizator, stworzył rekolekcje „Błogosławiony mąż”, które doczekały się już 4. edycji. Podczas swoich konferencji mówili o małżeńskiej czułości, o pogłębianiu więzi, umacnianiu i odbudowywaniu mostu przyjaźni, bliskości i rozmowy, starając się pokazać uczestnikom, jak budować swoje małżeństwo i dom na skale – jak umocnić swój dom relacyjnie, lecz również duchowo. – Bóg współdziała z tymi, których kocha. Co najbardziej podnosi, co jest taką trampoliną, która nas wznosi do tego, żeby właśnie iść przez życie z tym blaskiem, mimo że może na zewnątrz jest trudno? To jest doświadczenie czułości, o której my mówimy, czułości Boga, który w taki właśnie sposób obchodzi się z nami – mówił Ł. Paliwoda. – Ja widzę, że jestem w stanie dobrze funkcjonować i ogarniać nawet słabości u dzieci czy u żony – żeby to wszystko dźwignąć – wtedy, kiedy jestem blisko Niego, kiedy mam doświadczenie tego, że współdziałamy razem, że ja robię jakąś część, ale drugą robi On. I że mnie nie dźwiga w tym momencie, że nie odstępuje ode mnie – dodał.
Doświadczaną od Boga czułość można przełożyć potem na małżeńską relację. – To Pan Bóg zna serce i to On wspiera nas swoją łaską, i to On patrzy na te 100 proc. wysiłku danej osoby – i chce temu błogosławić. My, jako ludzie, bardzo chcemy wpływać na innych, zmieniać ich – powiedziała Marlena i dała przykład wspólnego rachunku sumienia, który z mężem praktykują przed spowiedzią jako pomoc w pracy nad własnymi słabościami. – Mamy przestrzeń takiego zaufania do siebie, że możemy sobie dużo rzeczy powiedzieć. Druga strona mówi, jak mnie widzi zewnętrznie. My mamy na to zgodę, to jest nasza praktyka. I ja to biorę jako część naszej małżeńskiej duchowości – zaznacza mama czwórki dzieci.
Justyna i Bartek, którzy są małżeństwem od 5 lat i mają dwójkę dzieci, na Randkę Pełną Życia przyjechali z Redy. – Jesteśmy tu po to, żeby trochę odnowić tę naszą relację, żeby skupić się na sobie, bo na co dzień to życie kręci się ciągle wokół dzieci, więc chcemy znowu spojrzeć na siebie. Zauważyliśmy podczas odnowienia przysięgi małżeńskiej, że faktycznie nie umiemy sobie patrzeć w oczy, tylko gdzieś tam te oczy latają dookoła. Więc fajnie jest się teraz skupić na sobie – mówi Justyna. Czy chodzą z mężem na randki? – Co miesiąc staramy się znaleźć chociaż dwie godzinki, żeby gdzieś razem wyskoczyć. Ustaliliśmy taką zasadę, że choćbyśmy mieli postawić wszystko na nogi, to staramy się, żeby w ten sposób naszą miłość pielęgnować. Taka randka to nie jest w sumie prosta rzecz, ale dużo daje – wyjaśnia Bartek.
Również z Redy na randkę do Gdańska wybrali się małżonkowie z 3-letnim stażem – Sylwia i Bartek. – W sumie chodzimy co tydzień do kościoła, ale brakuje nam w codzienności tego czasu, żeby razem skupić się na tej swojej relacji małżeńskiej, na tym, jak nad tym pracować. Nie chcemy, żeby to było tylko obowiązkiem czy zadaniem, ale chcielibyśmy trochę pogłębić naszą relację – wyjaśnia Sylwia. A jak często im uda się pójść na randkę? – Na pewno za rzadko, na pewno za mało tych randek. Musimy nad tym troszkę popracować. Ta codzienność nas jakoś tak wciąga, w takim wirze jesteśmy, że brakuje tego czasu tylko dla siebie – mówi Bartek.