„Wigilia. Jeden z najpiękniejszych dni w roku (…). Ten i następne dni będą szczególnie trudne dla najbliższych. Czy wytrzymają tę sytuację? Czy nie załamią się? Oni nic nie wiedzą” – pisali internowani w grudniu 1981 r. Andrzej Drzycimski i Adam Kinaszewski.
Niespełna dwa tygodnie przed świętami Bożego Narodzenia – 13 grudnia 1981 r. – Wojciech Jaruzelski ogłosił stan wojenny. Moment rozpoczęcia rządów wojskowej junty nie został wybrany przypadkowo. Komunistyczni działacze mieli nadzieję, że zimowa aura zniechęci Polaków do uczestnictwa w ulicznych protestach. Liczyli też, że gospodarcze wsparcie udzielone przez „bratnie kraje socjalistyczne” tuż przed świętami będzie można wykorzystać propagandowo jako argument za „normalizacją” w kraju i dowód, że kryzys ekonomiczny spowodowany jest „warcholstwem Solidarności”.
Okazało się inaczej. Dla tysięcy Polaków okres przedświąteczny i samo Boże Narodzenie 1981 r. stały się symbolem niepokoju o uwięzionych i internowanych bliskich. Dla setek – czasem żałoby po utracie ukochanych. „Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, które od tylu pokoleń łączyły wszystkich synów i córki naszego narodu przy opłatku wigilijnym. Trzeba uczynić wszystko, ażeby tegorocznych świąt rodacy nie musieli spędzać pod groźbą śmierci i represji” – apelował 18 grudnia 1981 r. papież Jan Paweł II w liście skierowanym do Jaruzelskiego, kilkadziesiąt godzin po masakrze w kopalni Wujek. Pięć dni później prezydent USA Ronald Reagan, w świątecznym przemówieniu do Amerykanów, niejako uzupełniał myśl Ojca Świętego: „Kiedy dzisiaj do was przemawiam, los dumnego i starego narodu wisi na włosku. Boże Narodzenie jest obchodzone w Polsce, krainie głębokiej wiary, od tysiąca lat, ale to Boże Narodzenie nie przynosi radości odważnym Polakom. Zostali zdradzeni przez własny rząd”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.