Pod prąd, pod wiatr i pod fale przejdź do galerii

U gdańskich dominikanów odbyło się spotkanie autorskie z s. Angelą Krupińską CSC, autorką książki o siostrach katarzynkach - męczennicach warmińskich.

Piętnaście unikalnych historii, odmiennych osobowości i życiowych doświadczeń splotło się w jedną wspólną drogę - powołania zakonnego w Zgromadzeniu Sióstr św. Katarzyny. Wśród nich były kobiety żywiołowe i ciche, odważne i nieśmiałe, pełne humoru i budzące szacunek. Każda przeżywała swoją wiarę na swój sposób - jedne w ciszy serca, inne w otwartym dzieleniu się świadectwem o Bogu. Wszystkie łączyło oddanie pracy, pokora i szczęście w swoim powołaniu. W zwykłych okolicznościach mogłyby pozostać niezauważone, lecz wydarzenia 1945 roku uwypukliły ich heroizm.

Kim są siostry katarzynki
Justyna Liptak /Foto Gość

Przez historię sióstr zamkniętą w książce "Pod prąd, pod wiatr i pod fale" przeprowadziła uczestników s. A. Krupińska. - Te siostry były bardzo niezależne. Działały w wielu różnych dziedzinach życia. Nie tylko pracowały jako pielęgniarki, opiekując się chorymi, ale także zajmowały się osobami starszymi w ośrodkach i pełniły rolę rehabilitantek. Pracowały z młodzieżą w placówkach wychowawczych, udzielały korepetycji, a niektóre z nich zarządzały ludźmi oraz były odpowiedzialne za duże dzieła i wspólnoty. Dodatkowo zajmowały się remontami, pracowały na wsi i prowadziły gospodarstwa. Ich wszechstronność i zaangażowanie były naprawdę imponujące - mówiła autorka.

Wojna obnażyła prawdziwe oblicza ludzi, odsłaniając zarówno najciemniejsze, jak i najjaśniejsze strony ich charakterów. To, co przeraża, zawstydza lub boli, może również inspirować i umacniać. Tak było w przypadku tych piętnastu sióstr, których życie i śmierć stały się świadectwem wiary i odwagi. Wbrew totalitarnym siłom, które je zniewalały i zmuszały do drogi, której nie wybrały, odważnie szły pod prąd, pod wiatr i pod fale - aż do końca. Choć poniosły śmierć, w walce o wartości, w które wierzyły, odniosły prawdziwe zwycięstwo.

W trakcie spotkania autorka przytoczyła historię wszystkich sióstr. Na dłużej zatrzymała się na s. Leonis - parafiance kościoła św. Mikołaja w Gdańsku, a także s. Caritinie, która zginęła na gdańskim Brętowie. Obie siostry straciły życie 5 czerwca 1945 r.

Gdańskie ślady sióstr katarzynek - s. Leonis
Justyna Liptak /Foto Gość

Te siostry podjęły różne wyzwania - od walki o zachowanie czystości i obrony pokrzywdzonych po zmagania z własnymi słabościami i nienawiścią. Ich codzienne wybory były świadectwem ewangelicznej miłości, która w obliczu przemocy i śmierci nie traciła swojej mocy. Wierne swojemu powołaniu i złożonym ślubom, pozostały wewnętrznie wolne, nawet gdy ich ciała były zniewolone.

Ich historia to przykład, jak niezwykłe życie może kryć się w pozornie zwyczajnych osobach. Te kobiety, wychowane w prostocie warmińskiej duchowości, kierowały się sumieniem i wartościami, które stawały się latarnią w czasach chaosu. W obliczu głodu, strachu, cierpienia i śmierci ich postawa była dowodem, że prawdziwe człowieczeństwo nie poddaje się okolicznościom.

- W książce opisane są nie tylko trudne wydarzenia związane z końcem życia tych sióstr, ale przede wszystkim piękno ich codziennego życia, bogactwo ich dziedzictwa, ciekawe historie oraz różne miejsca, w których pracowały wśród ludzi. Oczywiście ukazany jest także moment ich śmierci. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że postawa, jaką przyjęły w chwili ostatecznej próby, była wynikiem całego ich życia i codziennej pracy nad sobą. To nie był przypadek, ale świadectwo wierności wartościom, które kształtowały je przez lata - podkreśla s. Angela.

Gdańskie ślady sióstr katarzynek - s. Caritina
Justyna Liptak /Foto Gość

Książka opowiada nie tylko o tych piętnastu siostrach, ale także o trudnej historii Prus Wschodnich i Warmii w czasach II wojny światowej. Relacje świadków i dostępne dokumenty budują obraz, w którym łączą się miłość do ludzi, duchowa siła i heroiczna walka z totalitaryzmami faszyzmu i komunizmu.

Ta opowieść uczy nas patrzenia poza strach i troskę o siebie. W świecie, gdzie wierność słowu i wartościom zdaje się coraz mniej znaczyć, przykład tych kobiet pokazuje, że nawet w najtrudniejszych chwilach można wznieść się ponad własne ograniczenia. Ich życie i świadectwo są aktualne także dziś, inspirując nas do życia zgodnego z najwyższymi wartościami.

Proces beatyfikacyjny zakończył się w ubiegłym roku. Trwał 20 lat. Beatyfikacja, zaplanowana na 31 maja w Braniewie, ma upamiętnić życie i świadectwo sióstr, które w czasie II wojny światowej wykazały się niezwykłą wiarą i heroizmem.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..