Niedzielna liturgia 23 lutego w parafii pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika w Gdańsku-Wrzeszczu zgromadziła kilkanaście delegacji mężczyzn z całej archidiecezji wraz z rodzinami. Nie zabrakło również pocztów sztandarowych. Powodem świętowania była 38. rocznica powstania Kościelnej Służby Mężczyzn "Semper Fidelis".
Wspólnota została założona w 1987 roku, aby dbać o porządek i bezpieczeństwo podczas wizyty papieża Jana Pawła II w Trójmieście. Wówczas liczyła niemal 10 tysięcy członków. Eucharystii, koncelebrowanej wraz z kapelanami KSM, przewodniczył abp Tadeusz Wojda.
W homilii pasterz zaznaczył, że ruch wziął swój początek od świętego papieża i był w jego służbie. - Jan Paweł II nazywany jest dziś wielkim. Zdziałał bardzo wiele. Sama myśl o tym, że byliście tak blisko świętego człowieka, pobudza do refleksji i stawia nieustanne pytania. Skoro byliśmy tak blisko, to co pozostało w nas z tej bliskości? To pytanie odkrywa, czemu powinniśmy być wierni w naszej posłudze Semper Fidelis. Spoglądając na Jana Pawła II, zgłębiając jego działalność i nauczanie, na pierwszy plan wysuwa się jedna, szczególna cecha. To niepojęta miłość do każdego człowieka. Ta miłość kazała mu podróżować po wszystkich kontynentach, nieść słowo Boże na krańce świata tak, jak mówił do apostołów Jezus, kiedy wstępował do nieba: idźcie i nauczajcie wszystkie narody - powiedział metropolita gdański.
- Ta miłość kazała mu być z drugim człowiekiem, solidaryzować się z jego cierpieniem, ta miłość kazała mu nieustannie poszukiwać drugiego człowieka, bo podróże apostolskie nie były przyjemnością. Były właśnie, tak jak mówił Jezus, poszukiwaniem drugiego człowieka, człowieka w potrzebie, człowieka umęczonego, człowieka czasem doświadczonego cierpieniem, człowieka, który był zagubiony, który nie miał wiary. Przez samo spotkanie z Janem Pawłem II ludzie mówiący o sobie jako niewierzący, nawracali się - dodał.
Kapłan podkreślił, że świętość biła od papieża Polaka tak mocno, że każdy, kto stawał przed nim, doświadczał niewyobrażalnego uczucia. - Pamiętam te Msze św., które przeżywałem z nim w kaplicy prywatnej. Widywałem go niemalże skulonego w fotelu, całkowicie zanurzonego w modlitwie, w medytacji przed Eucharystią. Był wówczas tak dalece "oderwany od świata", jakby był w zupełnie innej rzeczywistości, której my na co dzień nie jesteśmy w stanie doświadczyć ani pojąć. A potem po cichu wstawał, ubierał się i celebrował Eucharystię, piękną Eucharystię, głęboką. Na tej Eucharystii człowiek czasem nie był w stanie nawet powtarzać słów, bo czuł się tak bardzo dotknięty świętością świętego Jana Pawła II - wspominał abp Wojda.
- Jako "Semper Fidelis" jesteście spadkobiercami tej postawy świętości, która wypływa z miłości do Boga, do Jezusa Chrystusa i do drugiego człowieka. Nieraz stawiamy sobie pytanie, czym jest miłość? Co to jest miłość? Jak tę miłość przeżywać? Czasem mamy wielkie trudności, żeby tę miłość rozumieć. To o tej miłości, jak ona powinna wyglądać, mówią dzisiejsze czytania. O miłości pełnej miłosierdzia, miłości, która nie cofa się przed niczym. Tu nie chodzi o tę miłość, którą czasem czujemy spontanicznie. To miłość, która porywa całego człowieka - tłumaczył duszpasterz.
- Nawiązując do zakończenia dzisiejszej Ewangelii: Jeśli czynicie to, co wszyscy inni, to cóż nadzwyczajnego czynicie? Czym się odróżniamy, jeśli nie żyjemy miłością od każdego człowieka, który nie jest chrześcijaninem? Właśnie miłością. Właśnie tą miłością, która nam sprawia trudność, bo nie jesteśmy w stanie do końca miłować. Właśnie tą miłością, która jest tak potężna i tak wielka. Właśnie tą miłością, która każe przebaczać wszystkim, którzy nam wyrządzili krzywdy. Miłujcie waszych nieprzyjaciół – mówi dzisiejsza Ewangelia. Miłujcie i przebaczajcie. W każdej chwili bądźcie świadkami miłości - zaakcentował metropolita.
Kaznodzieja dodał, że nawet jeśli nie potrafimy do końca przeżywać miłości, to znak, że pochodzi ona od Boga. - Chrześcijaństwo to nie wymysł człowieka, to jest religia, którą dał nam sam Jezus Chrystus. To największy dar Boga dla człowieka. Nawet jeśli nigdy nie dorośniemy do tak wielkiej miłości, to potrzeba, byśmy ją nieustannie w sobie rozwijali i na niej budowali. Nawet jeśli tej miłości nie potrafimy wyrazić do końca, to bierzmy za przykład św. Jana Pawła II, który przebaczył swojemu zabójcy. Papież poszedł do więzienia do Ali Agcy, przebaczył mu, uścisnął i pokazał, na czym polega prawdziwa miłość. Nie możemy poddawać się sentymentom, nie możemy poddawać się grzechowi, nie możemy poddawać się jakimś naszym słabościom, ale musimy zawsze kochać, kochać miłością miłosierną - podkreślił.
Biskup zaznaczył, że jako chrześcijanie zostaliśmy powołani do miłości miłosiernej. - Jezus wie, że jesteśmy słabi, bo jesteśmy dotknięci grzechem pierworodnym i jego skutkami, ale każdy akt naszej miłości liczy się w oczach Bożych i każdy akt naszej miłości jest zapisany u Boga. Dlatego kiedyś, kiedy spotkamy się w niebie ze św. Janem Pawłem II, ze św. Maksymilianem Kolbe, Dawidem i tyloma innymi, którzy potrafili przebaczyć, wówczas usłyszymy słowa Jezusa: Pójdźcie za mną błogosławieni, bo byliście szczerzy w mojej miłości, bo umiłowaliście, bo swoje życie pozwoliliście przemienić tą miłością. Semper Fidelis wyraża się właśnie w tym, że jesteśmy i chcemy być do końca wierni Jezusowi, że chcemy zachować wszystko czego On nas naucza, wszystko, co nam pozostawił. Semper Fidelis. Niech Bóg wam błogosławi na każdy dzień - zakończył abp Wojda.
Na zakończenie uroczystości wręczono tradycyjnie statuetki św. Jana Pawła II. Otrzymali je ks. prał. Włodzimierz Zduński, długoletni duszpasterz jednego z parafialnych oddziałów "Semper Fidelis" i brat Hieronim Czapowiecki, przełożony wspólnoty w parafii pw. Chrystusa Zbawiciela w Gdańsku-Osowej.