Kilka tysięcy pątników z Kaszub i całej Polski wypełniło w niedzielę Kalwarię Wejherowską, by wspólnie celebrować uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Centralnym punktem była odpustowa suma i homilia bp. Piotra Przyborka, która poruszyła serca wiernych.
Pielgrzymi szli na wejherowską Kalwarię od świtu. Z Kościerzyny, Oliwy, Żukowa, Gdyni, Strzepcza, Przodkowa, Bojana, Lini, Sierakowic, a także z Nowego Dworu Wejherowskiego, Bolszewa, Luzina i wielu innych miejsc. Jedni pieszo, inni rowerami. Niektórzy w strojach kaszubskich, wielu z różańcami w dłoni, wszyscy z jednym celem – stanąć na Kalwarii w dniu wniebowstąpienia.
Na przedzie procesji – feretrony. Niektóre odrestaurowane, inne niosące ślady wieloletniego pielgrzymowania. Z każdej strony dobiegały dźwięki orkiestr dętych. Wśród nich najstarsza pielgrzymka z Oliwy z nowo odnowionym wizerunkiem Matki Bożej Oliwskiej.
Odpust Wniebowstąpienia w Wejherowie - wejście pielgrzymówLiturgii, która zgromadziła kilka tysięcy wiernych, przewodniczył bp Piotr Przyborek, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej. W swojej homilii odwoływał się do wyobraźni, emocji i codziennych doświadczeń.
– Zostali sami. Jezus ich opuszcza, a oni wracają do Jerozolimy z radością. Jak to możliwe? – pytał o ewangeliczny obraz apostołów. – Bo zrozumieli, że to nie jest rozstanie. To zmiana. Chrystus nie odszedł. On po prostu jest z nimi inaczej. Głębiej, prawdziwiej, duchowo. Jest bliżej niż oni sami siebie.
Pasterz przywołał obraz człowieka, który przez 40 dni układa wielkie puzzle. – Może tysiąc, może dziesięć tysięcy elementów. Niepewność, czy wszystko się ułoży. Aż w końcu ostatni kawałek wskakuje na miejsce. Obraz gotowy. Uczucie ulgi, spełnienia… Ale może to dopiero zapowiedź. Bo te puzzle przedstawiają miejsce, do którego dopiero idziemy – zastanawiał się.
Odwołał się też do konkretnego przykładu z samego Wejherowa. – Jest tu dziś z nami ks. proboszcz z Oliwy z pięknym feretronem Matki Bożej. Rok przygotowań. Czy zdążymy? Czy się uda? I w końcu – jest. Gotowy. Odnowiony. Można iść. Taka właśnie była radość Apostołów. Coś zostało dopełnione – wyjaśnił.
W dalszej części homilii bp Piotr Przyborek przypomniał, że wniebowstąpienie nie oznacza opuszczenia, lecz przemianę relacji z Bogiem. – To nie jest nieobecność. To obecność duchowa: realna, głęboka. Jezus widzi nasze zmagania. Tak jak wtedy, gdy uczniowie walczyli z falami, a On przyszedł do nich po wodzie. On widzi i przychodzi – mówił. – Bóg nie zostawił nas samych. Zanim Mojżesz wyruszył, Bóg przygotował mu pomoc; Aarona. Tak samo dziś: Duch Święty to nasza pomoc. To On przypomina nam wszystko. To On przemienia cierpienie w dar.
Kaznodzieja przypomniał też o tym, jak trudne bywa pogodzenie się z cierpieniem – tym, które dotyka nas i naszych bliskich. Ale właśnie w nim, jak mówił, objawia się głęboka tajemnica chrześcijańskiej miłości. – To jest najtrudniejsze – pogodzić się z cierpieniem. Ale Duch Święty je przemienia. Uczniowie, którzy bali się, zamknięci w Wieczerniku, po Zesłaniu Ducha Świętego stają się odważni. Poza Janem wszyscy Apostołowie oddają życie. To nie bunt. To świadectwo.
"Nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy” – cytował Pasterz Piotra i Jana. – Bo kiedy cierpienie staje się darem, rodzi zbawienie dla innych. To Duch Święty zmienia naszą codzienność. Codzienność nabiera smaku, bo mamy Ojca, który czeka.
Odpust Wniebowstąpienia w Wejherowie - fragment homilii bp. Piotra PrzyborkaNa zakończenie homilii powiedział: "Dziś odkrywamy skarb. Nie nową wiedzę. Skarb wiary – Bożej miłości. On zna nas lepiej niż my siebie. I mimo że wie, że po ludzku mówiąc: ”szału nie ma”, nie zostawia nas. Umacnia nas i posyła dalej."
Przed błogosławieństwem, przed wizerunkiem Matki Bożej Wejherowskiej, zawierzono jej opiece ziemię wejherowską. A potem nastąpiły pożegnania. Każda pielgrzymka żegnała się w swoim rytmie: pokłony feretronów, muzyka, kaszubskie pieśni. Mieszanka podniosłości i autentyczności, która wyróżnia Kalwarię Wejherowską od wieków.
W tłumie wiernych pani Zofia z Wejherowa trzymała w ręku mały różaniec. – Przychodzę tu od dziecka. Kiedyś z babcią. Potem z córką. Teraz z wnuczką. To nie tylko tradycja. To moje miejsce. Moje Kaszuby. Bez Kalwarii lato się nie zaczyna – mówiła wzruszona.
Piotr, 34-latek z Gdyni, przyjechał na odpust rowerem. – Na co dzień jestem analitykiem danych. Wszystko musi mieć sens. A ostatnio – nic nie miało. Kiedy biskup mówił o puzzlach, miałem wrażenie, że mówi o mnie. Coś we mnie zaskoczyło. Może ten jeden brakujący kawałek właśnie dziś znalazłem – zastanawiał się mężczyzna.
Odpust Wniebowstąpienia w Wejherowie - pożegnanie feretronu oliwskiegoTego dnia Kalwaria znów stała się duchową stolicą Kaszub. Jakby niebo rzeczywiście było trochę bliżej.