- Przyjdź i napełnij moje serce swoją łaską. Przyjdź i spraw, abym stał się uczniem Jezusa Chrystusa w dzisiejszym świecie - modlił się abp Tadeusz Wojda w homilii podczas Wigilii Zesłania Ducha Świętego. W sobotnią noc setki wiernych zgromadziły się w bazylice Mariackiej, by oczekiwać przyjścia Ducha Pocieszyciela.
W atmosferze głębokiej modlitewnej zadumy setki gdańszczan i członków ruchów kościelnych przeżywało Wigilię Pięćdziesiątnicy - czas modlitwy, oczekiwania i nadziei - w największej świątyni miasta.
Liturgii przewodniczył abp Tadeusz Wojda. Razem z nim przy ołtarzu stanęli księża z gdańskich parafii, zakonnicy oraz duchowni reprezentujący wspólnoty charyzmatyczne i ruchy kościelne. Nim wybiła godzina Zesłania Ducha Świętego, celebrowano liturgię słowa z pięcioma czytaniami - jak w noc paschalną - oraz uroczystą Eucharystię, która rozpoczęła się przed północą.
W homilii arcybiskup mówił o potrzebie otwarcia serc i wewnętrznego uzdrowienia. - Zgromadziliśmy się w tej pięknej gdańskiej świątyni, aby - tak jak apostołowie - oczekiwać na przyjście Ducha Świętego. Bo nasze serca są spragnione. Spragnione żywej wody - tej, która daje życie, tej, która przemienia i odnawia - mówił metropolita.
Nawiązując do sceny z wieczernika, przypominał, że Duch Święty nie tylko zstąpił na apostołów, ale najpierw otworzył ich zamknięte serca:
- Ich wnętrze było pełne lęku i niezrozumienia. Ale kiedy przyszedł Duch Święty, zostali uwolnieni. Otrzymali dar wiary, dzięki której rozpoznali, kim naprawdę jest Jezus Chrystus. Duch Święty uwolnił ich z obaw, z tego, co nie pozwalało im wyjść i głosić - podkreślał pasterz.
W czasie liturgii rozbrzmiewały psalmy i pięć czytań biblijnych - jak w najważniejsze noce Kościoła. Homilia metropolity gdańskiego prowadziła wiernych przez pytania i wewnętrzne rozeznanie. - Może moje życie jest jakieś szare, zagubione, pogmatwane? Może nie wiem, do kogo się zwrócić? Może boję się, że Jezus coś zmieni, że za dużo zabierz - pytał retorycznie.
Zaznaczył przy tym, że Jezus nie przychodzi po to, by cokolwiek odebrać, ale by uzdrawiać i napełniać. - On przyszedł, aby dać życie, nie odebrać. Może dziś trzeba prosić, by umocnił naszą wiarę - by nie była tylko od święta, od niedzieli do niedzieli, ale obecna w codzienności. W prostym, zwyczajnym życiu - ale pełnym zaufania i miłości do Boga - dodawał.
Wskazywał również na osobistą misję każdego chrześcijanina. - Każdy z nas jest posłany. Papież Franciszek pięknie powiedział w Evangelii Gaudium, że ”nie mam misji - ja jestem misją w tym świecie”. Tak jak Jezus - mamy być Jego obecnością - dodawał
Joanna i Andrzej z Ruchu Światło-Życie nie mieli wątpliwości, że właśnie tu, w tej świątyni, powinni być tej nocy. - Przychodzimy, by dziękować i prosić - mówił Andrzej. - Czujemy, że ten czas nie jest tylko wspomnieniem wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat, ale rzeczywistością, która jest naszym udziałem - dodaje Joanna.
Zakończenie nocnej liturgii miało również wymiar bardzo współczesny - symboliczny i komunikacyjny. Metropolita gdański, na oczach wiernych, uroczyście uruchomił na swoim smartfonie aplikację Jedno - narzędzie mające łączyć wspólnoty i osoby wierzące w modlitwie i codziennej formacji. Tym gestem arcybiskup zachęcił, by także w przestrzeni cyfrowej dawać świadectwo żywej wiary i jedności Kościoła.