Abp Tadeusz Wojda odprawił uroczystą Eucharystię w kościele pw. św. Kingi w Kowalach, podczas której poświęcił świątynię i ołtarz. Mszę św. koncelebrował także abp Zbigniew Zieliński, metropolita poznański.
Uroczystą Mszę św. z obrzędem poświęcenia ołtarza oraz świątyni sprawowano w sobotę 14 czerwca w 25. rocznicę powstania parafii św. Kingi w Kowalach. Uczestniczyli w niej parafianie, a także wierni z całej archidiecezji, którzy przez minione ćwierćwiecze związani byli ze wspólnotą.
W homilii pasterz archidiecezji gdańskiej nawiązał do tekstu z Księgi Nehemiasza. - Dzisiaj Pan zaprasza nas do radości, bo jest to dzień wyjątkowy. To dzień Pański, ale też dzień każdego z nas. Przychodzimy dziś bowiem, by zwieńczyć wysiłek ponad dwóch dekad budowy tej świątyni. Wspomnę jeden szczególny moment w historii parafii: rok 1997, gdy rozpoczęto budowę osiedla Olimp. Wówczas spółdzielnia, a właściwie towarzystwo budowlane przekazało miejsce pod obecny kościół. To właśnie ten teren stał się fundamentem świątyni - podkreślił abp Wojda.
- Warto też przypomnieć inny niezwykle wymowny szczegół: 30 października 1999 r., przy poświęceniu placu przez ówczesnego metropolitę gdańskiego abp Tadeusza Gocłowskiego, postawiono krzyż. Był to krzyż szczególny - pochodzący z wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w Sopocie 5 czerwca 1999 r. Był to mocny znak jedności z Papieżem. Znak, że właśnie tutaj ma powstać Dom Boży - przypomniał kapłan.
Kaznodzieja przytoczył ciężkie początki powstawania parafii. - Budowa świątyni była czasem próby. Jak często wspominał ksiądz Wiesław, nie było łatwo. Brakowało środków, brakowało wszystkiego. Ale były serca otwarte. Panie z różnych wspólnot przygotowywały pisanki, wydmuszki, ozdoby świąteczne, które rozprowadzano, by zdobyć fundusze. Każdy detal, każda inicjatywa, każda ofiara - wszystko to budowało tę świątynię - wyjaśnił duszpasterz.
- Tak powstała ta świątynia. Jest owocem waszej miłości. Miłości, trudu, modlitwy, cierpienia, zaangażowania - zarówno duchowego, jak i materialnego. Dziś, przeglądając stronę internetową parafii i media społecznościowe, natrafiłem na komentarze: "Piękny kościół", "Dobry gospodarz", "Wszystko zrobione z sercem". To świadectwa, że wasz wspólny trud przynosi błogosławione owoce. Dziękujemy wszystkim - inżynierom, architektom, rzemieślnikom, fundatorom, wszystkim, którzy choćby w najmniejszym stopniu przyczynili się do powstania tej świątyni. To dzieło miłości do Jezusa Chrystusa - zaznaczył metropolita gdański.
Pasterz zaznaczył, że świątynia w Kowalach nie powstałaby, gdyby zabrakło tej miłości. - Nie byłoby pragnienia spotkania z Chrystusem, modlitwy, wspólnoty. Ujęły mnie szczególnie słowa dziecka, które nas witało: "To nasz dom". Jakże piękne to wyznanie! Bo to nie tylko "jakiś kościół”. To nie miejsce, do którego się czasem zagląda. To dom - nasz dom. A w domu mamy czuć się dobrze. Mamy czuć się u siebie. I każdy, kto dziś tu obecny, i każdy, kto być może jeszcze tu nie przychodzi - niech dojdzie do takiego przekonania: "To mój dom. Dom, w którym mogę rozmawiać z Jezusem, budować swoją wiarę, karmić się Słowem Bożym" - dodał kapłan.
- Ta świątynia powstała z miłości, ale i z żywej wiary. Z wiary, która tworzy wspólnotę, jedność, która każe dostrzegać obecność Jezusa Chrystusa w codziennym życiu. To ta wiara, o której słyszeliśmy w dzisiejszych czytaniach. Sięgająca czasów Noego, który jako pierwszy zbudował ołtarz Panu. Wiara Abrahama - Ojca Wiary - gotowego złożyć swego syna na ołtarzu w geście posłuszeństwa i miłości. Wiara ludu powracającego z wygnania, który po latach słyszy na nowo Słowo Boże i płacze ze wzruszenia - jak w księdze Nehemiasza. Wiara proroków, patriarchów, wiara Jezusa Chrystusa, wiara apostołów, która dotarła do nas - przekazywana przez pokolenia, przez rodziców i chrzestnych. To wiara, którą żyjemy i którą chcemy przekazać następnym - tłumaczył abp Wojda.
Arcybiskup powiedział, że świątynia z kamieni powstała, bo wcześniej zrodził się Kościół z kamieni żywych - ludzi. - Jako wspólnota żywej świątyni gromadzimy się w tym kościele, by słuchać Słowa Bożego. W nim Bóg nas poucza, prowadzi, umacnia. W nim również przypomina nam o naszych błędach, ale przede wszystkim nas karmi i przemienia. Jeszcze pełniej czyni to w Eucharystii - przez swoje Ciało. Bo ołtarz to serce tej wspólnoty. To tutaj Chrystus będzie codziennie przychodził, by nas umacniać i zanosić nasze modlitwy, ofiary, cierpienia do Ojca - podkreślił.
- Potrzeba więc, byśmy tu przychodzili. Potrzeba, byśmy stawali przy tym ołtarzu - z wiarą, z miłością, z nadzieją. Potrzeba, byśmy składali siebie - swoje słabości i siły, aby umocnieni Ciałem Chrystusa, wychodzić stąd i nieść wiarę światu. Przebywajmy tu jak najczęściej. Przyjdźmy, by spotkać Jezusa, uczyć się od Niego, słuchać Go, karmić się Jego Ciałem - i stąd wychodzić odmienieni. I dzielić się wiarą, miłością, nadzieją - zakończył pasterz.
Po homilii odbyły się obrzędy poświęcenia świątyni i ołtarza. Obrzędy te są widocznymi znakami ukazującymi niewidzialne dzieła, które Pan Bóg dokonuje za pośrednictwem Kościoła sprawującego sakramenty. Ołtarz i ściany świątyni namaszczono olejem, co nawiązuje do znanej ze Starego Testamentu tradycji namaszczania kapłanów, proroków i królów. Następnie okadzono ołtarz, ściany, a także wiernych. Kadzidło, wypalające się na ołtarzu oznacza, że Ofiara Chrystusa, obecna w tym misterium, unosi się do Boga jako słodka woń. Okadzenie ścian jest symbolem świątyni jako domu modlitwy. Lud Boży okadza się jako świątynię żywą, w której każdy wierny jest duchowym ołtarzem. Po zakończeniu okadzania uroczyście przygotowano ołtarz do sprawowania liturgii Eucharystycznej i oświetlono świątynię, co przypomina, że Chrystus jest "Światłem na oświecenie pogan", którego blaskiem jaśnieje Kościół, a dzięki niemu także cała rodzina ludzka. Był to ostatni element obrzędów.
Po Mszy św. abp Wojda i abp. Zieliński uroczyście podpisali akt poświęcenia ołtarza i kościoła św. Kingi w Kowalach. Odsłonięto także pamiątkową tablicę, a wspólnota parafialna podziękowała metropolicie za dar modlitwy.