Po 8 dniach jazdy, ponad 1000 przejechanych kilometrów i 9 etapach modlitwy i wysiłku 65 rowerowych pielgrzymów dotarło z Tatr na Cypel Helski. XVII Góralska Pielgrzymka Rowerowa dobiegła końca, pozostawiając u uczestnikach nie tylko zmęczenie, ale przede wszystkim wdzięczność i pokój.
Zakończenie tegorocznej pielgrzymki było pełne wzruszenia i radości. Ostatni, 9. etap rozpoczął się w Gniewinie i prowadził przez Swarzewo aż na Hel. W sanktuarium Matki Bożej Królowej Polskiego Morza pielgrzymi uczestniczyli w uroczystej Mszy św., dziękując za przejechaną trasę i siły, które pozwoliły dotrzeć do celu. Po nabożeństwie zostali ugoszczeni przez siostry zakonne pysznym obiadem, a potem - eskortowani przez służby - ruszyli ku wyczekiwanemu wybrzeżu.
- W Jastarni czekały na nas zupa rybna i wędzona ryba, a potem - już tylko radość, śmiech, zdjęcie przy Kopcu Kaszubów i... kąpiel w Bałtyku - opowiadali uczestnicy. Dla wielu z nich ten moment był symbolicznym domknięciem duchowej drogi, która zaczęła się 8 dni wcześniej w Zakopanem.
XVII Góralska Pielgrzymka Rowerowa wyruszyła 20 lipca sprzed sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej, dzień po pieszym wejściu na Giewont. Przez 9 dni rowerzyści pokonali ponad 1000 km, przejeżdżając m.in. przez Oświęcim, Górę Świętej Anny, Trzebnicę, Wieleń, Lubasz, Zamarte i Gniewino. W pielgrzymce wzięło udział ok. 65 osób, w tym kilkunastu debiutantów i kilku kapłanów. Wielu uczestników wraca na tę trasę co roku, niektórzy po raz 10., inni - jak Wiktoria Bachula - już 13. raz. - Mój tata śp. Wiktor Bachula wszystko to zapoczątkował. Jemu ten trud dedykuję - wyznała.
Hasło tegorocznej edycji brzmiało: "Jezus i Maryja to nadzieja moja" - i to właśnie nadzieja była wspólnym mianownikiem dla uczestników z różnych stron Polski. Organizacyjnie pielgrzymkę od lat wspiera Towarzystwo Cyklistów "Orzeł" ze Spytkowic, które czuwa nad trasą, bezpieczeństwem i zapleczem technicznym. Dzięki ich zaangażowaniu, a także wsparciu lokalnych wspólnot, parafii i osób prywatnych możliwe jest nie tylko bezpieczne przejechanie tak długiej trasy, ale i stworzenie atmosfery wspólnoty i serdeczności.