Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny to dla gdańszczan nie tylko uroczystość kościelna, ale i święto wspólnoty, tożsamości i pamięci. W Koronie Gdańska 15 sierpnia zgromadziły się setki wiernych - wśród nich parafianie, turyści, mieszczanie w historycznych strojach, a także przedstawiciele lekarzy i strażaków. Uroczystej Mszy świętej przewodniczył bp Wiesław Szlachetka, który w poruszającej homilii przypomniał, że bardziej niż ludziom - warto podobać się Bogu.
Bazylika Mariacka w Gdańsku, największa ceglana świątynia Europy, jak co roku w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przeżywała odpust parafialny. Symboliczny moment otwarcia gotyckiego ołtarza głównego, przedstawiającego scenę Wniebowzięcia, wyznaczył początek liturgii, w której wzięli udział kapłani diecezjalni i zakonni, siostry zakonne i tłumy wiernych. Nad oprawą muzyczną czuwała Cappella Gedanensis pod dyrekcją Rafała Kłoczki.
W centrum uwagi znalazła się jednak nie oprawa, ale słowo. Biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej, Wiesław Szlachetka, w swojej homilii odważnie i szczerze zadał pytanie fundamentalne: komu właściwie warto się podobać - ludziom czy Bogu? Wychodząc od słów Maryi z Magnificat „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy…” - biskup podkreślił, że Matka Boża nie zabiegała o aprobatę tłumów, lecz żyła tak, że „podobała się Bogu, a tym samym - ludziom, którzy na to zasługiwali”.
- W codziennym życiu każdy z nas chce się komuś podobać. Np. chłopcy chcą się podobać dziewczętom, dziewczęta chłopcom. Dobry mąż stara się przypodobać żonie, a dobra żona - mężowi. Niektóre panie, żeby jeszcze ładniej wyglądać, to malują paznokcie i robią sobie makijaż. Ale - czy wszystkim trzeba się podobać - pytał i natychmiast odpowiadał przypowieścią z morałem.
Odpust bazylika Mariacka - wejściePrzywołana przez biskupa bajka Ezopa o ojcu i synu, którzy prowadząc osła, próbują przypodobać się wszystkim napotkanym ludziom, by ostatecznie wrócić do domu z niczym, wybrzmiała zaskakująco aktualnie. - Jeśli ktoś chce się podobać wszystkim, to nie będzie się podobał nikomu - podsumował pasterz.
Zarzut o chęć przypodobania się wszystkim kaznodzieja odniósł również do współczesnych czasów. - Chęć podobania się wszystkim jest w modzie także i dzisiaj. Np. gdy ktoś, chcąc się podobać, mówi innym to, co chcą usłyszeć. Ale taki człowiek nie będzie wiarygodny. Nigdy nie będzie godny zaufania - przypomniał.
Szczególne miejsce w homilii zajęło rozróżnienie między pochwałą a pochlebstwem. - Pochwałę wypowiada się wtedy, gdy komuś chce się wyrazić uznanie, bo zrobił coś dobrego. Komplement - by kogoś podnieść na duchu. Ale pochlebstwo? To już inna sprawa. Słowo ”pochlebstwo” pochodzi od ”sięgać po chleb” - czyli zabiegać u kogoś o darmowy chleb przez przesadne chwalenie. Dziś powiedzielibyśmy: podlizywanie się dla korzyści - dodał.
W tym kontekście pojawił się także przykład z Ewangelii - rozmnożenie chleba przez Jezusa i reakcja tłumu, który zaczął schlebiać Mistrzowi, licząc na więcej darmowych darów. - Oni nie chcieli się nawrócić. Chcieli mówić Mu piękne słówka, by dawał im chleb bez pracy. A Jezus nie oczekuje od nas pochlebstw. On nie chce taniego lizusostwa, ale wiary, która wyraża się w czynach miłości”.
Kaznodzieja, zmierzając ku sednu, stawiał pytanie: co decyduje o tym, by mądrze podobać się innym? Odpowiedź była jednoznaczna: „Trzeba najpierw troszczyć się o to, by podobać się Bogu. Jeśli będę podobał się Bogu, to także będę mądrze podobał się ludziom”. Przywołał przykład Chrystusa. - Jezus całym swoim życiem podobał się Ojcu. Dlatego Ojciec powiedział o Nim: ”To jest Mój Syn umiłowany. W Nim mam upodobanie”. Ale Jezus nie podobał się wszystkim ludziom. Podobał się tylko tym, którzy na to zasługiwali - mówił.
Odpust bazylika Mariacka - Capella GedanensisKulminacją homilii były odważne słowa, które zabrzmiały jak duchowy manifest. - Nie muszę się podobać wszystkim. Nie muszę podobać się ludziom złym, nieuczciwym, złośliwym, pustym, manipulującym prawdą, by komuś zadać śmierć społeczną. Nie muszę się podobać tym, którzy obmawiają i rzucają oszczerstwa, szydzą z wiary, nie szanują ojczyzny. Nie muszę się podobać tym, którzy dyskryminują religię w szkole, usuwają ją poza plan lekcji, albo wprowadzają w miejsce wychowania do życia w rodzinie zideologizowany, demoralizujący przedmiot, podstępnie nazywany edukacją zdrowotną - wyliczał pasterz.
Ale biskup nie zakończył homilii na kontraście i sprzeciwie. - Takim ludziom nie muszę się podobać, bo nie zasługują na to. Ale wszystkich należy kochać. Nawet największych nieprzyjaciół. Tak było w życiu Jezusa. Tak było w życiu Jego Matki. Tak niech będzie i w naszym życiu - zakończył.
W czasie liturgii wręczono także certyfikaty donatorów gwiazd na sklepieniu bazyliki, w ramach akcji ”Pokolenia dla bazyliki”. Otrzymali je lekarze z Katedry i Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Alergologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. W ich imieniu certyfikat odebrał prof. dr hab. Roman Nowicki. Gwiazdy ufundowali także pomorscy strażacy - ochotnicy i zawodowi.
Odpust bazylika Mariacka - certyfikaty GwiazdNa zakończenie liturgii bp Wiesław Szlachetka poświęcił przyniesione przez wiernych zioła, kwiaty oraz pierwociny z pól - jak nakazuje wielowiekowa tradycja, łącząca wiarę z ziemią, wdzięczność z codziennością. W swoim słowie nie zapomniał również o żołnierzach, przypominając, że 15 sierpnia to także Święto Wojska Polskiego. - „Wszystkim, którzy noszą mundur polskiego żołnierza, z wdzięcznością składamy najlepsze życzenia i ofiarujemy naszą modlitwę”.
Po zakończonej liturgii wierni pozostali jeszcze w świątyni, by uczestniczyć w wyjątkowym recitalu Cappelli Gedanensis. Zespół wykonał utwory o tematyce maryjnej, m.in. kompozycje Vivaldiego i Haendla. Bazylika wypełniła się dźwiękami barokowej muzyki sakralnej - dostojnej, wzniosłej, ale i czułej - jakby samą Maryję uczczono jeszcze raz, już nie tylko modlitwą, ale i sztuką najwyższej próby.