W niedzielę 7 września w swarzewskim sanktuarium odbyły się centralne obchody odpustu Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Uroczystości potrwają do 10 września.
Na Eucharystię przybyli wierni z wielu miejscowości Kaszub i Pomorza. Wśród uczestników znaleźli się również pielgrzymi, którzy dzień wcześniej dotarli do Swarzewa pieszo. Były to grupy m.in. z Rumi, Redy, Wejherowa, Starzyna i Strzebielina.
Liturgia rozpoczęła się uroczystą procesją z Najświętszym Sakramentem. Wierni nieśli chorągwie, sztandary oraz feretrony, dając świadectwo wiary i przywiązania do wspólnoty Kościoła. Mszy św. przewodniczył bp Wiesław Szlachetka, który w homilii odwołał się do przeżywanej uroczystości Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. - O tym wydarzeniu dowiadujemy się głównie z chrześcijańskiej Tradycji oraz z apokryfów, takich jak Protoewangelia Jakuba, Ewangelia Pseudo-Mateusza czy Księga Narodzenia Maryi. Apokryfy nie należą do ksiąg natchnionych przez Ducha Świętego, a więc nie mają tej samej rangi, co Pismo Święte. Zawierają jednak wiele istotnych informacji historycznych - podkreślił duszpasterz.
Biskup pomocniczy wyjaśnił, że rodzice Maryi - Anna i Joachim - wywodzili się z królewskiego rodu Dawida i zapisali się w pamięci ludu Bożego jako rodzice godni naśladowania. - Nie tylko dali Maryi życie, lecz także przekazali Jej wiarę. A to właśnie dzięki wierze Maryi, którą otrzymała od swoich rodziców, odwieczne słowo Boga mogło stać się Ciałem i zamieszkać między nami dla naszego zbawienia - dodał.
Kapłan zaznaczył, że Bóg przymnaża nam wiary, gdy przekazujemy ją innym. - To właśnie dzięki wierze przekazanej przez rodziców czy bliskich staliśmy się uczniami Chrystusa. Dlatego należą im się wdzięczność i szacunek. Przekazanie wiary to największy dar, większy niż jakikolwiek majątek. Kto dzieli się wiarą, ten nigdy nie zostanie pozbawiony wiecznej nagrody. Nie chodzi tu o indoktrynację, ale o świadectwo - słowem i czynem. Czasem wystarczy drobny gest, budujące słowo czy modlitwa za kogoś, kto sam się nie modli - powiedział pasterz.
- Dziś widzimy, jak niewiara zakorzenia się w wielu sercach, a wraz z nią rośnie poczucie braku sensu życia. Trzeba ze smutkiem wspomnieć rodziców, którzy zaniedbują troskę o zbawienie swoich dzieci. Coraz częściej słyszymy, że dziecko samo wybierze sobie wiarę, gdy dorośnie. Takie podejście jest nieodpowiedzialne. Największą troską rodzicielskiej miłości powinna być troska o zbawienie dzieci, bo dotyczy ona ich wieczności - zaznaczył kaznodzieja. - Dziecko nie zawsze potrafi samo odróżnić dobro od zła. Rodzice muszą mu w tym pomóc. Byłoby absurdem powiedzieć: "Jak dorośniesz, to sam wybierzesz sobie rodziców" albo "Sam zdecydujesz, czy będziesz chodził do szkoły albo do lekarza". Tak samo bezsensowne jest odkładanie decyzji o wierze. Obowiązkiem rodziców jest troska o prawdziwe dobro dziecka - doczesne i wieczne. A na tę troskę nie można czekać, bo później może być za późno - dodał.
Bp Szlachetka tłumaczył, że dziś także przechodzimy wielką próbę wiary. - Są nią trudności związane z lekcjami religii. Niektórzy katoliccy rodzice bagatelizują je, twierdząc, że skoro są nieobowiązkowe, to dziecko nie musi w nich uczestniczyć. Tak że młodzi rezygnują z religii tylko dlatego, że robią to ich rówieśnicy. Ale jak można mówić o wierze w Boga, jeśli nie chce się Go poznawać i nie praktykuje się tej wiary? - zapytał.
- Kolejną próbą jest wprowadzanie przedmiotu zwanego "edukacją zdrowotną" zamiast "wychowania do życia w rodzinie". Kryje się w nim ideologiczna pułapka: obok treści pożytecznych zawiera też treści sprzeczne z chrześcijańską wizją małżeństwa i rodziny. To jak szklanka soku pomarańczowego z domieszką trucizny. Rodzice mają prawo powiedzieć temu "nie", a rodzice wierzący w Chrystusa tym bardziej powinni sprzeciwić się deprawacji swoich dzieci - apelował.
Swarzewski odpust ma wieloletnią tradycję. Dla pielgrzymów i odwiedzających sanktuarium udział w liturgii w pierwszą niedzielę września stał się stałym zwyczajem wpisanym w rytm roku religijnego. Tegoroczne uroczystości potrwają do 10 września. Szczegóły TUTAJ.