Po 80 latach wrócił do swoich przejdź do galerii

Był młody, odważny, wierny Polsce do końca. W 1946 r. komunistyczny sąd odebrał mu życie i próbował odebrać imię. Gdańsk oddał mu teraz należny honor - Stanisław Szafranek ps. Kolejarz, Drągal, Zając, żołnierz Armii Krajowej i WiN, zamordowany w więzieniu przy ul. Kurkowej, spoczął w kwaterze AK na cmentarzu garnizonowym.

Kościół św. Brygidy w Gdańsku wypełnił się po brzegi. W sobotnie przedpołudnie 18 października w ławkach zasiedli kombatanci, żołnierze, przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, harcerze i mieszkańcy miasta. W pierwszych rzędach - rodzina, która przez dekady nie wiedziała, gdzie spoczywa ich krewny. Gdy w świątyni zabrzmiały słowa "Aniele Boży, stróżu mój...", wielu z obecnych miało łzy w oczach.

Mszy św. przewodniczył ks. inf. Henryk Kilaczyński. W homilii o. Marek Kiedrowicz OFMConv przypomniał, że pokolenie żołnierzy niezłomnych żyło wiarą, która nie znała kompromisu. - Oni wierzyli, że Polska to nie jest hasło, lecz zobowiązanie. Wierzyli, że wolność to wartość, której nie można się wyrzec, nawet za cenę życia - mówił kaznodzieja. - Dziś modlimy się, by ich ofiara nie została zmarnowana - dodał.

Po Eucharystii z kościoła wyruszył kondukt żałobny. Orkiestra Marynarki Wojennej zagrała "Śpij, kolego". Wzdłuż ulicy wiodącej ku cmentarzowi garnizonowemu stanęli gdańszczanie - w milczeniu, z biało-czerwonymi flagami, niektórzy z małymi dziećmi na rękach. W tym geście ciszy było więcej niż w tysiącu słów: wdzięczność, szacunek, pamięć.

Na cmentarzu, wśród drzew rozświetlonych jesiennym słońcem, ustawiono trumnę przykrytą flagą narodową. Obok stanęli żołnierze 7. Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Odegrano hymn, oddano salwę honorową. W powietrzu unosił się dźwięk trąbki i szelest liści - jakby historia sama oddychała w tym miejscu.

- Bóg, honor i ojczyzna to wartości, które śp. Stanisław Szafranek zawsze nosił w sercu i za które oddał swoje młode życie - powiedział Marek Szymaniak, dyrektor gdańskiego oddziału IPN. - Dzięki niemu i jemu podobnym dziś możemy mówić o wolnej Polsce. Naszym obowiązkiem jest przywracać ich imiona, pamięć i cześć - zaznaczył.

List od prezydenta Karola Nawrockiego odczytał minister Mateusz Kotecki. "Nie dość, że odebrano Mu życie - w zamierzeniu komunistów miał na zawsze zostać bezimienny, pogrzebany w nieznanym miejscu, wykreślony z pamięci. Jego szczątki odnaleziono w zbiorowym dole śmierci - tym samym, w którym spoczywali Danuta Siedzikówna »Inka« i Feliks Selmanowicz »Zagończyk«. Dziś Polska wolna mówi Mu: dziękujemy" - napisał.

Odnalezienie i identyfikacja szczątków S. Szafranka to efekt wieloletniej, żmudnej pracy historyków, archeologów i genetyków Instytutu Pamięci Narodowej. Przełom nastąpił dzięki badaczce z IPN Gdańsk Annie Dymek, która w archiwach natrafiła na dokumenty pozwalające zrekonstruować losy młodego żołnierza. To wtedy okazało się, że "Stefan Pączkowski" - nazwisko, pod którym pochowano ofiarę - to w rzeczywistości Stanisław Szafranek. Badania genetyczne w 2023 r. potwierdziły tę tożsamość.

Jego historia to opowieść o odwadze, wierności i tragedii pokolenia, które nie pogodziło się z sowieckim zniewoleniem. Urodził się 20 kwietnia 1922 r. w Rycicach na Lubelszczyźnie. W 1942 r. wstąpił do Armii Krajowej. Pracując na stacji kolejowej w Dęblinie, prowadził wywiad dotyczący transportów wojskowych Niemców, uczestniczył też w akcjach dywersyjnych oddziału Mariana Bernaciaka "Orlika".

Po wejściu Armii Czerwonej został wcielony do 2 Armii Wojska Polskiego. Po demobilizacji wrócił do Dęblina i włączył się w działalność Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". Działał w grupie dywersyjnej Leonarda Zdybickiego "Kruka" na Pomorzu. Aresztowany przez funkcjonariuszy UB, posługiwał się nazwiskiem Stefan Pączkowski. W związku z akcją ekspropriacyjną w Stoczni Gdańskiej został skazany na śmierć przez Wojskowy Sąd Rejonowy. 25 października 1946 r. - w wieku zaledwie 24 lat - został rozstrzelany w więzieniu przy ul. Kurkowej.

Świadkowie wspominali, że w trakcie procesu, zapytany o udział w akcji, powiedział: "Nie rabowałem! Wysoki sądzie, sąd wie, co to jest rozkaz?!" - słowa młodego żołnierza, wypowiedziane wobec tych, którzy łamali wszelkie prawa, brzmią dziś jak symbol niezłomności.

Na cmentarzu garnizonowym jego imię zapisano obok "Inki" i "Zagończyka". To tu, w sercu Gdańska, spoczywają ci, którzy mieli zginąć zapomniani, a dziś są nauczycielami pamięci. Wzruszenie towarzyszyło szczególnie rodzinie - po tylu latach mogła zapalić znicz nad prawdziwym grobem krewnego. - Dziękujemy Instytutowi Pamięci Narodowej, że po prawie 80 latach odnaleźliście naszego Stasia. Dziś wiemy, że nie był sam, że Polska o nim pamięta - powiedziała jedna z krewnych bohatera.

Wśród zgromadzonych byli kombatanci, przedstawiciele władz, duchowieństwa i liczni mieszkańcy miasta. Nie zabrakło ludzi Solidarności, w tym Błażeja Wyszkowskiego oraz Andrzeja Osipowa z Polskich Linii Kolejowych - instytucji, z którą symbolicznie związany był "Kolejarz".

Uroczystość zakończyła się odegraniem "Śpij, kolego" i modlitwą o pokój. Nad grobem powiewała biało-czerwona flaga, a wśród wieńców od prezydenta RP i IPN widać było prosty bukiet ogrodowych kwiatów, przyniesiony przez małe dziecko. Po niemal 80 latach Stanisław Szafranek wrócił do swoich. Nie w kajdanach, jak wtedy, gdy prowadzono go na śmierć, lecz w blasku wolnej Polski, której był wierny do końca.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..