Zginął, bo chciał wolności

To był 20-letni chłopak z Gdańska. Uczciwy, cichy, zaangażowany. 17 grudnia 1981 r. w głowę trafiła go kula wystrzelona z pistoletu maszynowego. Został zabity, choć nie stwarzał zagrożenia. Przez lata milczano o jego śmierci, śledztwo umarzano trzykrotnie. Dziś – po 44 latach – IPN wznawia sprawę. Czy tym razem winni poniosą odpowiedzialność?

Piotr Piotrowski

|

Gość Gdański 45/2025

dodane 06.11.2025 00:00

Antoni Browarczyk, zwykły chłopak z gdańskiej Zaspy. Mieszkał przy ul. Startowej z rodzicami i siostrą. Chodził do kościoła dominikanów, działał w Solidarności, roznosił ulotki, przyklejał plakaty. Nie szukał rozgłosu, nie był liderem, nie rzucał kamieniami. 17 grudnia 1981 r. zginął od strzału w głowę, choć nie miał w ręku żadnej broni. Dziś, po dekadach przemilczeń, Instytut Pamięci Narodowej wznawia śledztwo w sprawie jego śmierci.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy