Żeromski w szponach Smętka

Polskie morze poznał dopiero po pięćdziesiątce. Była to miłość od pierwszego wejrzenia - trudna, skomplikowana i wierna zarazem. Pisarz do śmierci każde wakacje spędzał nad Bałtykiem, z bliska obserwując budowę doków w Gdyni i angażując się w sprawy kaszubskie. Swoje obserwacje zawarł w głośnej książce "Wiatr od morza". W 100. rocznicę śmierci Żeromskiego przypomnijmy, co pisał o Bałtyku, Gdyni i Kaszubach.

Stefan Żeromski, najsławniejszy – obok Władysława Reymonta – polski pisarz dwudziestolecia międzywojennego, kilkukrotny kandydat do literackiej Nagrody Nobla, Wielką Wojnę przeżył w górach. Konkretnie w Zakopanem, gdzie działał w stowarzyszeniach kulturalnych i organizacjach niepodległościowych, wyczekując pomyślnych dla kraju rozstrzygnięć militarnych i politycznych. Dobre wieści w końcu nadeszły, spełniając marzenie o niepodległej ojczyźnie i powrocie nad Bałtyk. Większość Polaków, w tym Żeromski, nigdy wcześniej nie widziała polskiego morza. Wiedziony ciekawością, ale także lekarskimi zaleceniami, postanowił wykorzystać dziejową szansę. W 100. rocznicę śmierci Żeromskiego przypomnijmy, co pisał o Bałtyku, Gdyni i Kaszubach.

Już w 1920 r., kilka miesięcy po uroczystości zaślubin Polski z morzem, Żeromski pojawił się w Orłowie. W dzisiejszej dzielnicy Gdyni, a wówczas niewielkiej nadmorskiej osadzie od kilkunastu lat funkcjonował już Dom Kuracyjny, mieszczący hotel i restaurację z tarasem, z którego roztaczał się piękny widok na zatokę. Pisarz wybrał to miejsce nieprzypadkowo. Lekarze sugerowali, by rozmaite schorzenia, z którymi się zmagał, leczył właśnie nad morzem. Żeromskiemu na lokum zaproponowano niewielki domek, który zresztą stoi do dziś, będąc pod opieką Towarzystwa Przyjaciół Orłowa. Pisarz na miejscu pojawił się z córką Moniką i jej mamą Anną Zawadzką. Nad morzem mieszkali przez trzy miesiące – rodzina wyjechała z Orłowa pod koniec lipca.

Zachwycony okoliczną przyrodą Żeromski regularnie organizował piesze i konne wycieczki po Kaszubach, a raz wybrał się statkiem na Hel. Przyjmował też gości, m.in. poetów Jana Kasprowicza i Jana Lechonia oraz działaczy kaszubskich Antoniego Abrahama i Aleksandra Majkowskiego. Pod wpływem tych rozmów Żeromski stał się rzecznikiem praw Kaszubów w odrodzonej Polsce. 7 lipca 1920 r. współorganizował w sali gdyńskiego Kurhausu wiec poświęcony zawiedzionym nadziejom Kaszubów i sposobom zaradzenia krzywdom, które ich spotkały ze strony polskiego państwa. „Na wiecu tym powołano Towarzystwo Przyjaciół Pomorza. Żeromski wszedł do jego tymczasowego zarządu” – informuje prof. Katarzyna Sobolewska, autorka licznych prac poświęconych pisarzowi.

[…].

Latem 1921 r. Żeromski, ponownie wraz z Anną i córką Moniką wrócił nad Bałtyk, ale już do Gdyni, przyciągającej coraz więcej letników. Z poniemieckiej stacji udali się bryczką na ul. Kuracyjną, którą później, na pamiątkę powrotu Pomorza do Polski, zmieniono na 10 Lutego. Zamieszkali w domu córki Jana Plichty – Marii – i jej męża, szewca Juliusza Hebla. Oczarowany wcześniej Orłowem Żeromski Gdyni nie polubił. „Pobyt tutaj nie bardzo mi służy. Owa Gdynia jest dziurą bardzo mizerną i dość brudną. Ciągłe wichry źle wpływają na moje nietęgie płuca” – pisał. „Tutaj jest coś w rodzaju Zakopanego, tylko stokroć brudniej i obmierzlej zabudowane i, równie jak tam, bez jakiegokolwiek planu i sensu. Buduje się wprawdzie port, ale to dopiero początki początków”.

Pobyt w Gdyni umilał mu nieco kontakt z warszawską młodzieżą, która spędzała tu lato na obozach. Rozpoznawalny w Polsce i Europie pisarz szybko stał się „lokalną atrakcją”. Chętnie dawał się namówić na wspólne wycieczki. Z zaciekawieniem przyglądał się również budującemu się portowi – jednej z największych inwestycji II Rzeczypospolitej. Spacerując po morskim brzegu i zastanawiając nad przyszłością Polski, spotykał inżynierów, robotników i techników. Notował: „Panują wśród nieustannego szumu morza łoskoty młotów, ostre ciosy siekier, dźwięczne bicie w kowadła, szelest piły”.

[…].

W tym czasie Żeromski pracował intensywnie nad swoją kolejną powieścią, której akcja toczyła się właśnie nad Bałtykiem. „Studiował rozprawy naukowe, wertował słowniki (…). Tym razem jego studia, wywiady i kwerendy miały dotyczyć historii, geografii, kultury i dziejów osadnictwa na południowym wybrzeżu Bałtyku” – wyjaśnia prof. Sobolewska.

Tak powstał „Wiatr od morza” – wyjątkowy w dorobku pisarza zbiór opowieści, reportaży, bajek, relacji historycznych, najczęściej powiązanych ze sobą poprzez Smętka, kaszubskiego diabła od zarania prześladującego tę ziemię – symbol przemocy i zbrodni. Książka poświęcona złożonej historii powrotu Polski nad morze i równie skomplikowanym sprawom kaszubskim najprawdopodobniej pozbawiła Żeromskiego literackiej Nagrody Nobla. „Niemiecka krytyka oskarżyła »Wiatr od morza« o wojujący nacjonalizm (…). Smętek zaś święcił swój kolejny triumf” – podsumowuje prof. Sobolewska.


Cały tekst w papierowym wydaniu "Gościa Gdańskiego" - nr 47 na 23 listopada.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..