W gdańskiej bazylice św. Mikołaja młodzi z całej archidiecezji spotkali się na 63. Wieczorze Modlitwy Młodych. W adwentowym klimacie rorat, przy śpiewie, blasku świec i wspólnej modlitwie, rozmawiali o wierze, słuchali słowa biskupa i po prostu byli razem - także przy kubku gorącego kakao po Eucharystii.
Adwent to w Kościele czas, który co roku powraca z tą samą obietnicą - radosnego przygotowania do Bożego Narodzenia oraz uważnego oczekiwania na ostateczne przyjście Chrystusa. To tygodnie, w których wierni są zaproszeni do zatrzymania, wyciszenia i ponownego uporządkowania serc: tak, aby mogły stać się miejscem spotkania z przychodzącym Zbawicielem. To także moment, by uważniej spojrzeć na siebie oraz drugiego człowieka - tym razem już nie przez pryzmat codziennego zabiegania, ale miłości i wdzięczności.
Choć symbole Adwentu - fiolet, lampiony, wieńce - pojawiają się niemal w każdym kościele, to właśnie roraty pozostają jego najmocniejszym znakiem. Poranne Msze św. ku czci Najświętszej Maryi Panny, sprawowane o wschodzie słońca, przypominają o Jej oczekiwaniu na narodziny Jezusa, a jednocześnie zapraszają wiernych do własnej gotowości na spotkanie z Bogiem.
To w takim klimacie odbył się 63. Wieczór Modlitwy Młodych, który 12 grudnia zgromadził w gdańskiej bazylice św. Mikołaja setki młodych ludzi z całej archidiecezji. Organizatorzy zapraszali ich wcześniej prostymi, ale wymownymi słowami: "Czekamy na Ciebie z ciekawym Słowem, pięknym śpiewem, blaskiem świec, smakołykami i uśmiechem" - pisali na Facebooku.
Wydarzenie rozpoczęło się Mszą św., w czasie której homilię wygłosił bp Piotr Przyborek, podkreślając znaczenie ich obecności. - Dobrze, że jesteście, a przecież każdy z nas mógłby powiedzieć, że ma coś lepszego do zrobienia niż przyjść na roraty. A jednak przyszliście. Niech to nasze dzisiejsze spotkanie będzie krokiem w kierunku przygotowania do spotkania z Bogiem w wieczności - mówił.
63. Wieczór Modlitwy Młodych - Msza św. - zapalenie świeczek.Dalej bp Przyborek nawiązał do ewangelicznego obrazu dzieci na rynku, przypominając, że zarówno one, jak i dorośli potrafią być kapryśni, pełni wątpliwości i niepewności. Podkreślił jednak, że Bóg prowadzi człowieka także wtedy, gdy ten nie potrafi jeszcze w pełni zaufać. Aby to ukazać, biskup przywołał historię objawień Matki Bożej z Guadalupe z 1531 roku i doświadczenie Juana Diego, który mimo niezrozumienia i podejrzeń ze strony biskupa pozostał wierny poleceniu Maryi. Wskazał, że znak róż i powstanie cudownego wizerunku były odpowiedzią Boga na ludzkie poszukiwania pewności, ale również dowodem Jego bliskości. Biskup zachęcał młodych, aby - podobnie jak Maryja przy zwiastowaniu - nie bali się zadawać pytań, lecz pozwolili, by Bóg rozświetlał ich drogę krok po kroku, jak światło świecy rozprasza mrok. Zwrócił uwagę, że spojrzenie Matki Bożej z Guadalupe symbolicznie obejmuje każdego człowieka, bo Bóg widzi prawdę o sercu i strzeże go "jak źrenicy oka". Podkreślił też, że chrześcijaństwo przynosi wolność od lęku, a Jezus pragnie naszego serca nie po to, by je zabrać, ale by napełnić miłością, która pozwala iść w świat jako Jego świadkowie.
Biskup zachęcił młodych, by mieli odwagę stawiać pytania, ale gdy rozpoznają Boże światło, by za nim szli. - Bądźmy jak te dzieci na rynku: pytajmy, szukajmy, czasem pokapryśmy, ale kiedy przyjdzie światło - idźmy za nim - zaapelował.
Po Mszy św. młodzi przeszli do salki, gdzie czekało na nich gorące kakao z piankami, słodkie pierniki, a przede wszystkim możliwość rozmowy i bycia razem. - Spotykamy się na kolejnym Wieczorze Modlitwy Młodych, tym razem w wyjątkowej formie i w szczególnym miejscu. Co roku chcemy jako młodzi w naszym Kościele wspólnie przeżywać roraty, a przeżywamy je tam, gdzie klimat rorat kojarzy się najmocniej - u dominikanów na Starym Mieście - uśmiecha się ks. Piotr Nadolski, duszpasterz młodzieży AG.
63. Wieczór Modlitwy Młodych.Dodaje, że to miejsce, w którym młodzi doświadczają modlitwy poprzez piękno: piękno śpiewu, liturgii, troski o każdy jej szczegół, przy zgaszonych światłach i blasku świec, które tworzą niepowtarzalną atmosferę. - Ten klimat pomaga nam zrozumieć, że naprawdę chcemy wychodzić z ciemności do światła, że jako młodzi pragniemy wyzwalać nasze serca z lęku i wybierać nadzieję, a potem tą nadzieją stawać się dla innych - podkreśla.
- W świecie pełnym konfliktów i podziałów chcemy być dla ludzi światłem. Dzisiejsze spotkanie jest piękne także dlatego, że po Eucharystii gromadzimy się we wspólnocie przy stole: kakałko z piankami, pierniczki korzenne, mandarynki, różne smakołyki, radosna atmosfera rozmów i bycia ze sobą. To wszystko tworzy przestrzeń spotkania, której tak bardzo potrzebujemy - zwłaszcza teraz, przed świętami - znaznacza ks. Nadolski.
Julka, licealistka z Gdańska, przyznaje, że lubi te wieczory, bo dają jej poczucie, że wiara ma twarz ludzi w jej wieku. - Tu naprawdę czuję, że Kościół jest żywy - mówi dziewczyna.
Jej rówieśnik Mateusz podkreśla wyjątkowość roratnej modlitwy u dominikanów. - Ten klimat światła i ciemności, śpiew i cisza - to pomaga mi zostawić wszystkie problemy na zewnątrz. Czuję, że wracam do Boga jak do domu - przyznaje.
- Myślę, że właśnie o to chodzi w przeżywaniu Bożego Narodzenia: aby być razem, spotkać się, pobyć ze sobą. To zresztą nasze ostatnie spotkanie w tym roku kalendarzowym. Po świętach wyjeżdżamy jako duszpasterstwo młodzieży z grupą około stu osób na Taizé do Paryża, a po powrocie chcemy dalej budować tutaj Kościół młody, piękny i radosny - zapewnia ks. Nadolski.