Gdy ksiądz odczytywał komunikat Konferencji Episkopatu Polski dotyczący ochrony życia człowieka od poczęcia, część osób wyszła z kościoła Mariackiego w Gdańsku. Była to wcześniej zaplanowana akcja, do której przyłączyły się środowiska feministyczne.
W minioną niedzielę ostentacyjne wyjście z kościoła miało miejsce nie tylko w Warszawie. Do podobnego protestu doszło także w Gdańsku. W trakcie odczytywania komunikatu Prezydium Konferencji Episkopatu Polski dotyczącego ochrony życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci część osób opuściła kościół Mariacki.
Akcja została wcześniej zaplanowana. Wszystko zaczęło się od nowej grupy na Facebooku "Dziewuchy dziewuchom Trójmiasto". To tam po raz pierwszy pojawił się pomysł, żeby zbojkotować komunikat biskupów. Jak twierdzi portal wyborcza.pl, organizatorką protestu była Karolina Pochwatka.
Do akcji przyłączyły się środowiska feministyczne. Na zdjęciach i filmikach, które obiegły internet, wśród wychodzących osób widać m.in. Lidię Makowską znaną trójmiejską działaczkę społeczną, feministkę, członkinię organizacji Trójmiejska Akcja Kobieca.
L. Makowska swój udział w akcji potwierdziła dzisiaj na Facebooku: "Cel został osiągnięty, brawo my! Nagłośniłyśmy sprzeciw Polek wobec pogardy kościoła katolickiego dla życia i bezpieczeństwa kobiet (...). Jako feministka ogromnie się cieszę, że ten bunt zorganizowała siła kobiet" - napisała.
- Wykorzystanie do prowokacji miejsca świętego dla katolików, czyli kościoła podczas niedzielnej Mszy św., służyło tylko i wyłączenie zwróceniu uwagi na siebie oraz wywoływaniu zaplanowanych kontrowersji społecznych. Nie należy dać się sprowokować i ulegać emocjom. Do tak ważnej sprawy jak ochrona ludzkiego życia trzeba podchodzić rozsądnie i z dużym spokojem - komentuje Ewa Kowalewska, prezes Forum Kobiet Polskich.
- Ruch feministyczny próbuje przedstawiać siebie jako monopolistę w posiadaniu wszelkich prawd o sytuacji kobiet. To jednak tylko krzykliwa mniejszość, która uzurpuje sobie prawo do wypowiadania się w imieniu większości - dodaje. Cały komentarz E. Kowalewskiej TUTAJ.