Mam wrażenie, że ci, którzy modlitwy przed koncertami Behemotha nazywają zamachem na kulturę i wolność wypowiedzi artystycznej, nie zapoznali się z "twórczością" Nergala i spółki.
Gdańsk był ostatnim punktem trasy koncertowej "Polish Satanist Tour" grupy Behemoth, za którą od samego początku podążały protesty katolików z Krucjaty Różańcowej. W dniu koncertu, z samego rana w kościele św. Brygidy odprawiona została Msza św. o łaskę nawrócenia dla członków Behemotha (więcej TUTAJ), a wieczorem tuż przed występem zespołu wiele osób manifestowało przeciwko "wystąpieniu wyszydzającemu uczucia religijne wierzących" (więcej TUTAJ).
Poprzednie koncerty blackmetalowego zespołu w Łodzi, Katowicach, Wrocławiu i Krakowie odbyły się zgodnie z planem, choć towarzyszyły im kilkudziesięcioosobowe demonstracje.
Z powodu protestów odwołany został jedynie pierwszy koncert trasy w Poznaniu.
Od kilku dni w całej Polsce podnoszą się oburzone głosy mówiące o zamachu na kulturę i wolność wypowiedzi artystycznej. Jestem ciekaw jaką kulturę i jakie artystyczne wypowiedzi mają na myśli obrońcy Nergala.
Na najnowszej płycie noszącej bardzo oryginalny tytuł "The Satanist", Nergal razem z kolegami śpiewa (?) kulturalnie o "paleniu dwunastu uczniów", "gwałceniu cór Syjonu", "psach Nazareńczyka", "grabieniu porozrzucanych łydek świętych" i oczywiście triumfie szatana. Kwintesencją dobrego smaku Nergala jest utwór "Amen" będący bluźnierczą wersją modlitwy "Zdrowaś Maryjo". Matka Boża nazwana jest w nim czarownicą i cudzołożnicą. Obrazoburczym treściom towarzyszy satanistyczny anturaż - odwrócone krzyże, pentagramy, rogi przyklejone do głów "artystów", demoniczny makijaż.
Co ciekawe Nergal zapewnia, że wśród jego fanów są... katolicy. Już to widzę jak młodzi ludzie krzyczą pod sceną: „Święta matko, matko boga, nędzny owoc żywota twego, Babilon!”, a potem grzecznie wracają do domów, odmawiają różaniec i kładą się spać. Albo Darski kłamie, albo jego fani mają rozdwojenie jaźni. Myślę, że to pierwsze.
Sympatyczny pan Darski, jeden z pupili tzw. salonu, którego coraz częściej możemy oglądać w telewizji śniadaniowej, nie tylko szydzi z wartości chrześcijańskich i zachęca do oddawania czci szatanowi, ale także nawołuje do przemocy i nienawiści. W utworach Behemotha usłyszymy pochwałę morderców Wojciecha, a także zachętę do ścinania głowy Watykanowi i rzucania chrześcijan lwom na pożarcie. Kulturalnie i z klasą. Gratuluję wszystkim obrońcom występów Nergala i spółki dobrego gustu.
Sympatycy salonowego satanisty, mówią, że przecież koncerty Behemotha odbywają się w prywatnych klubach i nikt nikogo nie zmusza, by tych treści słuchał. Z kolei członkowie zespołu w oficjalnym oświadczeniu powołują się na Konstytucję Rzeczpospolitej, art. 73, gwarantujący "wolność twórczości artystycznej i korzystania z dóbr kultury".
Pojęcie wolności ekspresji artystycznej pomieści i zniesie wiele, ale szydzenia z wartości świętych dla innych oraz nawoływania do nienawiści i mordowania ze względu na wyznawaną wiarę, nie powinno. Nawet jeśli odbywa się to w prywatnym klubie i na zamkniętej imprezie.
Przypominam też, że manifestacje członków Krucjaty Różańcowej są legalne, a prowadzona przez nich modlitwa nikogo nie obraża, ani nie zachęca do agresji. Tymczasem Nergal określa modlących się za niego fanatykami, z którymi nie da się prowadzić dyskusji. Mówi to facet, który marzył o paleniu gdańskich kościołów, na scenie niszczy Biblię i nazywa ją gównem. Dyskusja z człowiekiem o tak szerokich horyzontach myślowych musi być prawdziwą intelektualną przyjemnością.