O tym, co właściwie dzieje się na Bałtyku, przyczynach i celach rosyjskich prowokacji oraz działaniach, które powinna podjąć Polska, z kmdr. por. rez. dr. Bohdanem Pacem, ekspertem Narodowego Centrum Studiów Strategicznych rozmawia ks. Rafał Starkowicz.
Jak można się przed tym obronić?
- Istnieje konieczność, zorganizowania rzeczywistej defensywy przeciwko wojnie informacyjnej. Powinien powstać jeden ośrodek, który będzie koordynował zarówno działania MON, MSW, MSZ, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwa Edukacji Narodowej, ministerstw odpowiedzialnych za działalność w sferze zewnętrznej i wewnętrznej. Jeżeli ich działania będą koordynowane, pojawi się jednolity przekaz, będący obrazem strategii państwa nie tylko w odniesieniu do zagranicy, ale także do własnego społeczeństwa. Tu także jest wiele zagrożeń. Najniebezpieczniejszym elementem wojny informacyjnej są agenci wpływu. Można ich zrekrutować wszędzie. Gdy służyłem w Sztabie Generalnym zajmowałem się operacjami informacyjnymi. Widzę, że dzisiaj przede wszystkim potrzebna jest repolonizacja mediów. Jeżeli państwo nie będzie miało pewnej kontroli w tym obszarze, ośrodki dezinformujące można klonować w nieskończoność. Oprócz wikłania politycznego dokonuje się także wikłania finansowego. Jeżeli ktoś ma pieniądze, może wykupić dowolny tytuł i będzie on realizował polityczną linię kierownictwa, niekoniecznie zgodnie z narodowym interesem.
Mamy instrumenty żeby tego dokonać?
- Nawet jeżeli ich brakuje, to trzeba zacząć je tworzyć. W Polsce nie ma całościowego spojrzenia na wojnę informacyjną. Mówi się o wojnie hybrydowej, dezinformacji, manipulacji, cyberatakach czy cyberobronie. Ale to wszystko są jedynie części składowe. One są skuteczne, jeżeli uda się je zsynchronizować. Dopiero wówczas zaczyna działać efekt synergii. Musi być więc ktoś, kto "zawiśnie" nad tym wszystkim i to ogarnie. Jeżeli będzie wiedział na czym to polega, to dobierze sobie odpowiednich ludzi. Później można się wziąć za sprzęt. Taka jest kolejność. Jeżeli tego nie zrobimy, nigdy nie zbudujemy skutecznej defensywy przeciwko wojnie informacyjnej. A tu chodzi o skuteczność.
Kto zatem może to zmienić?
- Takim ośrodkiem może być np. kancelaria Prezydenta czy BBN. Jeżeli będą prężnie działać, mogą ogarnąć współdziałanie wspomnianych ministerstw w kwestii strategii komunikacyjnej czy obrony przed wojną informacyjną. Kolejną sprawą jest znalezienie ludzi, którzy stworzą zespół, zdolny zbudować strategię, koncepcję, a później zejść na szczebel operacyjny i taktyczny. Trafny jest tu aforyzm Konfucjusza: "Kto nie patrzy daleko, ten kłopoty ma blisko". Ten aforyzm powinniśmy dedykować sobie i naszym elitom.