- Wspominamy ks. Bogdana jako kapłana bardzo gorliwego, którego cechowała miłość do drugiego człowieka, a także troska o wiernych, o parafian - mówił abp Sławoj Leszek Głódź.
Tysiące wiernych i ponad stu kapłanów pożegnało w piątkowe przedpołudnie śp. ks. Bogdana Pulczyńskiego. Mszy św. odprawionej w starzyńskim kościele pw. św. Michała Archanioła oraz uroczystościom pogrzebowym przewodniczył abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański.
- Pragnął, aby jego pogrzeb odbył się właśnie tu, w jego kościele parafialnym, w którym w roku 2007 odprawił pierwszą Mszę św. Wielu z was pamięta tę uroczystość, bo przecież było to zaledwie 11 lat temu - podkreślał abp Głódź.
- Pragnę przekazać moje wyrazy współczucia najbliższej rodzinie, przede wszystkim rodzicom: Małgorzacie i Benonowi, którzy ofiarowali swojego syna Panu Bogu. Kondolencje składam także rodzeństwu: Bożenie, Agnieszce, Leszkowi, Ryszardowi, Markowi i Michałowi wraz z ich rodzinami - mówił hierarcha.
Homilię podczas Mszy św. wygłosił ks. kan. Jan Plottke, proboszcz starzyńskiej parafii.
- Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie. Błogosławiony jest człowiek, który ma Bożą opiekę, łaskę wiary i Bożej obecności, tak jak przez całe swoje życie miał ją śp. ks. Bogdan - mówił proboszcz.
- Na swojej drodze kapłańskiej był po kaszubsku bardzo wytrwały i po kaszubsku pokonywał rozmaite trudności. Już jako kleryk z wdzięczności zbudował kapliczkę dla Matki Bożej. Stoi w Sulicicach, wykonana pięknie z czerwonej cegły. Wielu ludzi tam się modli. To znak jego wiary. Często widzieliśmy go z różańcem. Widzieliśmy go na pielgrzymkach na Jasną Górę. Dbał o Kościół. Bo Kościół był jego domem - zaznaczał.
- Mszę sprawował zawsze z wielkim pietyzmem i oddaniem. Był bardzo skupiony. Jego serce było blisko Chrystusa, zarówno na początku, jak i w późniejszym czasie. Był bratem dla kapłanów. Kościół to była jego pierwsza rodzina. Druga rodzina to najbliżsi. Do nich zawsze odnosił się z wielką miłością. Uwielbiali go za jego prostotę i dobroć. Był wychowawcą i wielkim przyjacielem ludzi młodych, szczególnie ministrantów. Ileż dobra wniósł, ile miłości. Jaki piękny dał nam przykład kapłaństwa, życia, oddania, szacunku, także dla przełożonych. To też jest ważnym darem i prawdziwym skarbem - wyliczał ks. Plottke.
- Kiedy zaraz po wypadku byłem przy nim, miał ręce rozłożone tak, jak kapłan w czasie Najświętszej Ofiary, kiedy zanosi modlitwę do Boga za Kościół, za siebie i za wszystkich, którzy są mu powierzeni. Na tej drodze, którą wieziono go do chrztu świętego, którą jechał na swoje prymicje, na tej drodze między domem rodzinnym a kościołem starzyńskim, znalazł swoją drogę do wieczności i czas swojego do niej przejścia - dzielił się kapłan.
Po Mszy św. kondukt żałobny udał się na pobliski cmentarz, gdzie przy ryku silników odbył się pogrzeb zmarłego kapłana. W uroczystości uczestniczyło bowiem kilkudziesięciu motocyklistów, którzy postanowili pożegnać swojego przyjaciela.
Przeczytaj także: Ks. Bogdan Pulczyński nie żyje