Publikujemy pełen tekst homilii abp. Sławoja Leszka Głódzia, metropolity gdańskiego, wygłoszonej 12 maja w kościele na Skałce w Krakowie.
4. Pytanie zasadnicze: czy wolno?
Pamiętacie tamto „bierzmowanie dziejów” dokonane przez Jana Pawła II na krakowskich Błoniach w niedzielę 10 czerwca 1979 r. Tamten znak krzyża kreślonego nad milionowym tłumem relikwiarzem św. Stanisława. Tamto przekazanie przez papieża Ducha, "tak jak przekazywał Go swoim współczesnym biskup rodem ze Szczepanowa".
W homilii pożegnania Jan Paweł II mówił nam, że "od każdej zwycięskiej próby w ostateczności zależy ład moralny. Każda próba przegrana przynosi nieład. Wiemy też doskonale z całych naszych dziejów, że absolutnie, za żadną cenę, nie możemy sobie pozwolić na ów nieład. Za to już wiele razy gorzko zapłaciliśmy w historii". Wzywał nas wtedy do żarliwej modlitwy "o zwycięstwo ładu moralnego w tej trudnej epoce naszych dziejów".
Umiłowani! Od tamtych słów świętego papieża minęło czterdzieści lat. Wielki szmat czasu. Znaczony znamiennymi wydarzeniami. Był czas trudnej próby - stan wojenny. Kiedy Kościół leczył rany narodu, wspomagał, nie ustawał w głoszeniu nadziei. Dotykały go bolesne razy. Ks. Jerzy Popiełuszko nie zginął dlatego, że przypominał słowa św. Pawła Apostoła: "Nie daj się zwyciężyć złu tylko zło dobrem zwyciężaj". Zginął dlatego, że był katolickim księdzem. Jak ksiądz Niedzielak, Suchowolec, Zych.
Za nami trzydzieści lat odzyskanej wolności. Także drogi Kościoła w kraju niepodległym. Jego miejsce w ojczyźnie ujmuje Konstytucja i konkordat ze Stolicą Apostolską. Ustawy sejmowe zabezpieczające, m.in. wolność religijną i jej prawną ochronę, obecność religii w szkole, szkolnictwo wyznaniowe, duszpasterstwo wojskowe. To historia relacji między Państwem a Kościołem. To wypracowany status quo. Omawiany podczas okresowych posiedzeń Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, której jestem współprzewodniczącym. Bywało niegdyś, że w tych relacjach iskrzyło. Nie doznawały przecież zasadniczego uszczerbku, uszczerbku także wtedy kiedy ster nawy państwowej dzierżyła tzw. lewa noga.
Minione trzydzieści lat. Czas budowania Królestwa Bożego w ojczyźnie. Czas Kościoła przewodzącego pokoleniom na drogach zbawienia. Czas Chrystusa dla którego otwierały się miliony polskich serc - szły Jego drogą. Czynów miłosierdzia. Dawania świadectwa o swej wierze. Na pielgrzymich, maryjnych szlakach. We wspólnotach modlitwy i ewangelizacyjnej aktywności. Wielkich wydarzeń: pielgrzymek papieskich, Światowych Dni Młodzieży. Otwieranie się na wartości duchowe, na piękno stworzenia, kultury chrześcijańskiej, polskiej tradycji, historycznej pamięci. Na to wszystko co tworzy osnowę Polski katolickiej. Wielkiej wspólnoty wiary, która jest solą polskiej ziemi, niezbywalnym tworzywem narodu. Twórczą siła państwa. Rzeczywistością, która ludziom polskiej ojczyzny głosi radosne, niemilknące orędzie zbawienia.
Umiłowani Bracia i Siostry! Uczestnicy dzisiejszej uroczystości! Jesteście cząstką tej wielkiej polskiej wspólnoty wiary i nadziei. Chwała wam, część, i wdzięczność, że jesteście takimi, jakimi jesteście. Synami i córkami katolickiego Kościoła. Obecnego od ponad tysiąca lat w naszej Ojczyźnie. Kościoła, który "wcielony w jego życie przez Ewangelię i Krzyż spełniał zadanie jednoczącego i miłującego wszystkich ośrodka dążeń całego narodu" (Kard. Stefan Wyszyński, 23 stycznia 1966). I dalej pragnie je spełniać. Dalej pragnie narodowi służyć. Bo to jego powinność.
40 lat temu na krakowskich Błoniach święty Jan Paweł II pytał: Czy można odepchnąć to wszystko? Czy można powiedzieć "nie"? Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? I odpowiadał: oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale - pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego "wolno"? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć "nie" temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło.
Człowiek może powiedzieć Bogu - nie. Mówił tak w rożnych okresach. Z różnym stukiem. Zwykle tragicznym. Rewolucja francuska. Rewolucja bolszewicka Rosji. Imperium komunizmu. Niemiecki narodowy socjalizm. Różnorodne reżimy odrzucające Boga. Społeczna miłość. Szacunek dla ludzkiego życia - daru Boga.
Przyszedł taki czas, że w naszej ojczyźnie, rozbrzmiewa to słowo - nie. Hałaśliwe, buńczuczne, pewne siebie. Nie - Chrystusowi, Kościołowi, wspólnocie katolickiego narodu, normom chrześcijańskiej moralności, kulturze duchowej, polskiej tożsamości, historycznej zamieci. Wartościom, w których Polska trwa. Nie - jednostek. Nie - programów politycznych i ideowych. Nie - stowarzyszeń, partii, ugrupowań, fundacji. Różne są ich imiona. Geneza. Rożni tego - nie, adresaci. Łączy je wspólny mianownik. Wrogość do chrześcijaństwa. Agresywny ateizm i antyklerykalizm. Ekspozycja moralnego nihilizmu. Apologia relatywizmu, w myśleniu i praktyce życia. Nawrót neomarksizmu, swoista neobolszewia. Jak tamta agresywna, bezczelna, krzykliwa. Hołd składny bożkowi tolerancji, nawet największych wynaturzeń. Każdy dzień przynosi tego przykłady.
Społeczeństwo, w którym Bóg jest nieobecny - społeczeństwo, które Go nie zna i traktuje Go jakby nie istniał, jest społeczeństwem, które traci swoją miarę. Kiedy Bóg umiera w społeczeństwie, staje się ono wolne - zapewniano nas. W rzeczywistości śmierć Boga w społeczeństwie oznacza także koniec wolności, ponieważ umiera cel, który daje ukierunkowanie. I ponieważ znika miara, która wskazuje nam kierunek, ucząc nas odróżniania dobra od zła. Społeczeństwo Zachodu jest społeczeństwem, w którym Bóg jest nieobecny w sferze publicznej i który nie ma mu nic do powiedzenia. I dlatego jest to społeczeństwo, w którym coraz bardziej zatraca się miara człowieczeństwa.
Benedykt XVI w tekście pt. "Kościół a skandal wykorzystywania seksualnego" opublikowanym 11 kwietnia 2019 r. na łamach niemieckiego pisma "Klerusblatt" napisał: W obecnym oskarżaniu Boga chodzi nade wszystko o to, by zdyskredytować Jego Kościół w całości i w ten sposób odciągnąć nas od niego. Idea lepszego Kościoła stworzonego przez nas samych jest w rzeczywistości propozycją diabła, za pomocą której chce nas odciągnąć od Boga żywego, poprzez kłamliwą logikę, na którą zbyt łatwo dajemy się nabierać. Nie, nawet dzisiaj Kościół nie składa się tylko ze złych ryb i chwastów. Kościół Boży istnieje także dzisiaj i także dzisiaj jest on właśnie narzędziem, za pomocą którego Bóg nas zbawia. Bardzo ważne jest przeciwstawianie kłamstwom i półprawdom diabła pełnej prawdy: Tak, w Kościele jest grzech i zło. Ale także dzisiaj jest święty Kościół, który jest niezniszczalny. Także dzisiaj jest wielu ludzi, którzy pokornie wierzą, cierpią i kochają, w których ukazuje się nam prawdziwy Bóg, kochający Bóg. Bóg ma także dzisiaj swoich świadków („martyres”) na świecie. Musimy tylko być czujni, by ich zobaczyć i usłyszeć.
Słowo męczennik jest wzięte z prawa procesowego. W procesie przeciwko diabłu Jezus Chrystus jest pierwszym i prawdziwym świadkiem Boga, pierwszym męczennikiem, za którym od tamtego czasu poszła niezliczona rzesza. Dzisiejszy Kościół jest bardziej niż kiedykolwiek Kościołem męczenników i w ten sposób świadkiem Boga żywego. Jeśli z czujnym sercem rozglądamy się wokół i słuchamy, możemy dzisiaj wszędzie, szczególnie pośród zwykłych ludzi, ale także w wysokich rangach Kościoła, odnaleźć świadków, którzy swoim życiem i cierpieniem stają w obronie Boga. Lenistwo serca sprawia, że nie chcemy ich dostrzec. Jednym z wielkich i zasadniczych zadań naszej ewangelizacji jest - na tyle, na ile możemy - ustanowienie przestrzeni życiowych dla wiary, a nade wszystko znalezienie ich i rozpoznanie.
Moralność związana z wyważeniem dóbr musi respektować ostateczną granicę. Są dobra, którymi nigdy nie można handlować. Są wartości, których nigdy nie wolno poświęcić w imię jeszcze wyższej wartości i które stoją również ponad zachowaniem życia fizycznego. Jest męczeństwo. Bóg znaczy więcej niż przetrwanie fizyczne. Życie, które zostałoby kupione za cenę zaparcia się Boga, życie oparte na ostatecznym kłamstwie, jest nie-życiem. Męczeństwo jest podstawową kategorią chrześcijańskiej egzystencji. (Benedykt XVI, „Kościół a skandal wykorzystywania seksualnego”, 11 kwietnia 2019, "Klerusblatt").