Sowieckie "wyzwolenie" Gdańska - 75. rocznica tragedii w gdańskim kościele św. Józefa

"Nagle usłyszeliśmy ciężkie kroki. Pierwszy sowiecki żołnierz stanął przed nami gotowy do oddania strzału. Drugi podszedł do nas i zabrał nam zegarki" - pisał ks. Georg Klein, wikariusz kościoła św. Józefa, w którym chwilę później rozegrała się tragedia.

Gwałt i czekolada

Gwałtom towarzyszyły krwawe „zabawy”. Pijani czerwonoarmiści robili z ludzi „żywe tarcze” i strzelali do ratujących się ucieczką. Kiedy brakowało już nabojów, Sowieci zabierali się do palenia - nie tylko zabudowań, ale też ludzi. To przywołany już przykład tragedii, która rozegrała się w kościele św. Józefa. Podpalano również zabudowania mieszkalne. „Z samochodu zeszli wojskowi, starsi wiekiem, z ogromnymi brodami. Każdy z nich dźwigał kanister z benzyną, a na ramieniu długi lont. Na polecenie swego przełożonego zaczęli wchodzić do klatek schodowych. Szłam wolno dalej w kierunku Brzeźna i zauważyłam, że po jakimś czasie cały kwartał domów jednocześnie zaczął się dymić i palić” - zapamiętała H. Sokollek, która była świadkiem podpalenia robotniczych bloków we Wrzeszczu, zamieszkałych przez kolejarzy i portowców.

Sowieccy żołnierze, nazywający się dumnie „wyzwolicielami”, masowo gwałcili, grabili i mordowali zarówno niemieckich, jak i polskich mieszkańców Gdańska. W tle zniszczone spichrze.   Sowieccy żołnierze, nazywający się dumnie „wyzwolicielami”, masowo gwałcili, grabili i mordowali zarówno niemieckich, jak i polskich mieszkańców Gdańska. W tle zniszczone spichrze.
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

Na masowe mordy, gwałty, podpalenia, grabieże dowództwo frontu zareagowało dopiero po kilku dniach od zdobycia miasta, zalecając karać za przestępstwa nie tylko bezpośrednich winnych, ale także ich dowódców. „Byli i tacy, głównie oficerowie, którzy starali się powstrzymywać swych towarzyszy od wzniecania pożarów, od gwałtów i niszczenia wszystkiego wokół. Czasami nawet stawali w naszej obronie. Zdarzały się i takie przypadki, że pijany żołnierz gwałci dziewczynę, a następnego dnia, po wytrzeźwieniu, wraca żeby ją odszukać i przynosi chleb i czekoladę” - wspominała Dorothea Engels, która przeżyła zajęcia Gdańska.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..