Ks. Jerzy Kownacki jest jednym z bohaterów książki pt. "Księża bez cenzury. Rozmowy pod koloratką", napisanej przez kleryków Gdańskiego Seminarium Duchownego. Mówi w niej o rozeznaniu powołania oraz swojej kapłańskiej drodze.
Gdyby dzisiaj przyszedł do Księdza młody chłopak, maturzysta, czy student i mówił, że rozważa drogę kapłańską, ale ma wątpliwości, bo chciałby być też mężem i ojcem, ale z drugiej strony czuje jakieś pragnienie kapłaństwa, co by mu Ksiądz doradził?
Odpowiedziałbym mu: "Idź do seminarium i zobacz, zastanów się, czy to jest twoja droga. Wstąp na próbę, jak zorientujesz się, że nie, to natychmiast wystąp". Tylko u nas jest taka niedobra rzecz, że jak ktoś wstąpi do seminarium, to już na parafii, szczególnie wiejskich, uważają go prawie za księdza i to jest tragedia. Dlatego chciałbym, żeby klerycy strój duchowny otrzymywali jak najpóźniej, a nie na trzecim roku.
Czym dla Księdza Profesora jest kapłaństwo?
Teraz, po tylu latach oczywiście mogę powiedzieć, że to jest moje całe życie. Ja sobie nie wyobrażam, naprawdę sobie nie wyobrażam życia poza kapłaństwem. To jest treść i sens mnie samego. Bardzo jest mi przykro, że tak mało udzielam się ze względu na moje zdrowie. Dawniej działałem więcej: uczestniczyłem w różnych spotkania czy konferencjach, głosiłem kazania, prowadziłem rekolekcje, pisałem książki. Ale najważniejszym sposobem głoszenia Chrystusa jest świadectwo własnego życia. Przede wszystkim umiejętność przebaczenia. Przebaczenie, to jest dla mnie fundamentalna sprawa. Życiem trzeba pokazywać, że można i warto żyć dla Jezusa!
Przez 37 lat wykładał Ksiądz Profesor w Gdańskim Seminarium Duchownym. Czy ma Ksiądz jakieś przesłanie dla kleryków i księży, którzy skończyli to seminarium?
Podobno do dziś klerycy cytują moje powiedzenie: "Człowieku jak nie czujesz ołtarza, to nie idź do kapłaństwa". A teraz już, jako stary emerytowany kapłan mówię, że naprawdę warto być uczciwym kapłanem. Nie takim, który traktuje to tylko, jako zawód i jako robienie forsy. Ja nie mam ani specjalnie dobrych warunków mieszkaniowych, co zresztą widać, ani nie mam zaoszczędzonych pieniędzy, ale czuję się wolny i szczęśliwy. Przy zejściu schodami z Akropolu na krużganki wisiał napis: "Jeśli ośmielisz się przyjąć kapłaństwo tylko połową swej duszy, pójdzie za tobą straszliwe przekleństwo, a życie jak zmora zaciąży. A gdy zostaniesz kapłanem w całości, na wskroś i bez reszty…" i dalej nie pamiętam. Chyba było "…twe serce wypełni bezmiar radości, a duszę pokój i łaska". Dokładnie tego nie pamiętam, ale bardzo często myślę o tym napisie.