Stosunek kard. Stefana Wyszyńskiego do strajków w sierpniu 1980 r. nie był jednoznaczny. Z jednej strony popierał dążenia protestujących do utworzenia wolnych związków zawodowych, z drugiej – obawiając się interwencji sowieckiej i kolejnego rozlewu krwi – apelował o rozsądek i umiar.
Lato 1980 r. było gorące. Bynajmniej nie tylko z powodu temperatury. W powietrzu wisiała katastrofa gospodarcza – załamywał się system gigantycznych kredytów i inwestycji bez finansowego pokrycia. Prymas Wyszyński zdawał sobie sprawę, że zła sytuacja ekonomiczna może doprowadzić do wybuchu niezadowolenia społecznego na dużą skalę. Nie mylił się...
Dostępne jest 4% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.