O pasterskiej posłudze w naszej archidiecezji, licznych spotkaniach z wiernymi i kapłanami oraz przyszłych wyzwaniach duszpasterskich mówi abp Tadeusz Wojda SAC.
Ks. Maciej Świgoń: W marcu minie rok, odkąd papież Franciszek mianował Księdza Arcybiskupa metropolitą gdańskim. Jak odnalazł się Ksiądz Arcybiskup w Gdańsku? Czy czuje się już gdańszczaninem?
Abp Tadeusz Wojda SAC: Muszę przyznać, że ten czas minął bardzo szybko. Nie spodziewałem się nawet, że to już rok. Od samego początku dobrze poczułem się w Gdańsku, bo jesteśmy tym jednym, tym samym Kościołem w Polsce. Ludzie są podobni, chociaż tutaj jest większa różnorodność etniczna. Cały czas doświadczam ogromnej życzliwości i otwartości. Widzę ludzi, którzy garną się do Kościoła, więc jako pasterz tej wspólnoty poczułem się jak u siebie w domu.
Które wydarzenie lub spotkanie minionego roku uznałby Ksiądz Arcybiskup za najważniejsze?
Takich momentów było sporo. Trudno powiedzieć, które było ważniejsze czy mniej ważne. Na pewno ważne było kanoniczne objęcie diecezji, a potem ingres do katedry oliwskiej, który odbył się w Niedzielę Palmową. Moją ideą było, by ten najpiękniejszy czas, jakim jest Wielki Tydzień, rozpocząć z wiernymi i kapłanami mojej archidiecezji. Trudno więc było wymarzyć sobie lepszą datę. Dlatego chciałem jak najszybciej przyjść z Białegostoku do Gdańska. Następnie takimi ważnymi momentami były bierzmowania w parafiach, a więc ten pierwszy kontakt ze wspólnotą wiernych, z naszymi parafiami. Były również inne celebracje. Ważna była też uroczystość Bożego Ciała w Gdańsku z procesją ulicami Starego i Głównego Miasta. To było naprawdę wielkie wydarzenie, tym bardziej że dopiero co luzowano obostrzenia związane z pandemią. Kolejnym momentem był też paliusz, bo jest to rodzaj dodatkowych zaślubin z diecezją, a jednocześnie połączenie naszej metropolii z Piotrem naszych czasów, z Kościołem rzymskim, pierwotnym, z Kościołem męczenników. Wyjątkowym czasem była też kolęda w parafiach. Kolędowałem w ośmiu dekanatach. Była to okazja do lepszego poznania sytuacji w naszej archidiecezji. Potem cały szereg różnych spotkań, również ze świeckimi. Tego było bardzo dużo i o każdym z nich mógłbym wiele powiedzieć.
W ciągu minionego roku dwukrotnie był Ksiądz Arcybiskup w Rzymie. Pierwszą okazją było wspomniane wręczenie paliusza, a drugą – wizyta ad limina apostolorum. Czy był wtedy czas na chwilę osobistej rozmowy z papieżem Franciszkiem? Czy Ojciec Święty skierował wtedy do Księdza Arcybiskupa i diecezjan jakieś przesłanie?
Zarówno za pierwszym, jak i drugim razem miałem okazję osobiście porozmawiać z papieżem Franciszkiem. Kiedy otrzymywałem paliusz, powiedziałem, że jestem nowym metropolitą gdańskim, którego Ojciec Święty mianował. Papież odpowiedział wtedy: "Wiem, wiem. To ta diecezja nad morzem. Tam jest Solidarność. Sporo jest tam rzeczy do zrobienia. Także życzę ci dużo sił i błogosławieństwa, żebyś mógł tam spokojnie pracować". Podobnie i za drugim razem, podczas spotkań ad limina. Kiedy dla przypomnienia powiedziałem, że jestem metropolitą gdańskim, Ojciec Święty powiedział: "Tak, tak, wiem, pamiętam. Cieszę się, że tam jesteś i życzę ci dużo sił i błogosławię". To były takie momenty wyjątkowe. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że papież doskonale orientuje się w sytuacji naszego Kościoła i wie więcej, niż można by sądzić.